Nie ma przed czym uciekać Książka
Wydawnictwo: | Poznańskie |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | 1 |
Liczba stron: | 360 |
Rok wydania: | 2025 |
Biblioteka to miejsce pełne opowieści. Co może się wydarzyć, gdy jedna z nich stanie się rzeczywistością?
Lucy jest z pozoru zwyczajną bibliotekarką w prowincjonalnym amerykańskim miasteczku. Prowadzi spokojne życie w otoczeniu książek i dziecięcych opowieści. Do czasu aż pewnego dnia podejmuje decyzję, która wywróci ten porządek do góry nogami. Dziesięcioletni Ian, jej ulubiony podopieczny, wyróżnia się na tle swoich rówieśników – inteligentny, błyskotliwy, uwielbia czytać wszystko, co wpadnie mu w ręce. Chłopiec dorasta jednak w dusznym świecie zakazów i rygorystycznych zasad narzuconych przez kontrolującą matkę.
Gdy pewnego dnia Ian ucieka z domu i ukrywa się w bibliotece, Lucy staje przed dylematem: odwieźć chłopca do rodziców czy wyruszyć z nim w nieznane? Czy ucieczka będzie ratunkiem, czy uwikła ich oboje w poważniejsze tarapaty? Żadna decyzja nie wydaje się dobra, czas mija, a samochód Lucy niepostrzeżenie oddala się od domu Iana…
Wartka, pełna humoru fabuła, wyraziste postaci i mnóstwo emocji: od śmiechu po łzy wzruszenia. Nie ma przed czym uciekać to opowieść o wolności, odwadze i odpowiedzialności za innych, ale także o tym, jak czasem łatwo przekroczyć granice, gdy stawką jest życie drugiego człowieka. Debiutancka powieść Rebekki Makkai dziś tylko zyskała na aktualności.
Szczegółowe informacje na temat książki Nie ma przed czym uciekać
Wydawnictwo: | Poznańskie |
EAN: | 9788368370218 |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | 1 |
Liczba stron: | 360 |
Rok wydania: | 2025 |
Data premiery: | 2025-02-26 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Wydawnictwo Poznańskie Sp. z o. o. ul. Fredry 8 61-701 Poznań PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Nie ma przed czym uciekać
Inne książki z kategorii Literatura
Oceny i recenzje książki Nie ma przed czym uciekać
Przeczytałam wszystkie powieści Rebekki Makkai, które zostały wydane na naszym rynku i każda z nich jest inna, co tylko potwierdza szeroki wachlarz umiejętności pisarskich Autorki. „Wierzyliśmy jak nikt” to książka o miłości i prawdziwej przyjaźni, która przyniosła łzy i po której trudno było mi się otrząsnąć. Tę oceniłam najwyżej. „Mam do pana kilka pytań”, nieco lżejsza i oparta na zagadce kryminalnej, również nie unika trudnych tematów społecznych. A jak na ich tle wypada debiutancka powieść autorki „Nie ma przed czym uciekać, która miała swoją premierę 26 lutego? Czy ja się śmiałam, czy płakałam? I jedno, i drugie, choć sama nie wiem których emocji finalnie było więcej. „Nie ma przed czym uciekać” to książka, która robi z emocjami fikołki jak na zajęciach z jogi dla początkujących, niby miało być spokojnie, a człowiek kończy w pozycji, w której nie wie, czy już się wzrusza, czy jeszcze śmieje przez łzy. Lucy, 26-letnia bibliotekarka z działu dziecięcego, pewnego dnia poznaje Iana, dziesięciolatka z mózgiem profesora literatury i mamą z mentalnością cenzora PRL-u. Ich tajna misja? Czytać to, czego nie wolno. Zakazane książki. Zakazana wiedza. Zakazane przygody. Czyli wszystko to, co najlepsze w życiu i literaturze. I kiedy już myślałam, że będzie to historia o urokach literackiego buntowania się, nagle Ian ląduje w grupie duszpasterskiej dla „zagubionych seksualnie”. Tak, dobrze czytasz. A prowadzi ją pastor Bob, człowiek o twarzy buraka i duszy... no cóż, bardzo skomplikowanej, którego życiową misją jest ratowanie innych przed tolerancją. Z jednej strony walczy z homoseksualnością, z drugiej bywa częstym gościem w gejowskich klubach, tłumacząc, że „posługa chorym” ma różne oblicza. I wtedy, niczym w dobrej powieści sensacyjnej, Lucy zazwyczaj racjonalna, spięta, z niedojedzonym lunchem w torebce, zostaje porwana. Przez dziesięciolatka. Do Chicago. I jedzie, bo nie chce być posądzona o porwanie. Logiczne, prawda? Brzmi absurdalnie? Tak. Śmiesznie? Zdecydowanie. Ale pod tą warstwą szalonych zwrotów akcji i cudownych dialogów kryje się historia, która uderza prosto w serce. O tym, jak łatwo zostać zaklasyfikowanym jako „problem”. O tym, że seksualność nie jest defektem, który można naprawić modlitwą i kolorowanką. I o tym, że czasem trzeba pojechać z dzieckiem do Chicago, żeby zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy. Rebecca Makkai stworzyła powieść, która równocześnie łaskocze i gryzie. A ja, cóż, dałam się pogryźć z przyjemnością. Bo nie ma przed czym uciekać, serio. Zwłaszcza przed tak dobrą książką.