Jaki jest stosunek Kościoła do wierzeń Wschodu? Czy katolik i buddysta kierują się tymi samymi wartościami? Czy katolik może korzystać z elementów wschodniej duchowości? Czy buddyzm jest zagrożeniem dla chrześcijaństwa? Na te, i inne ważne pytania odpowiada książka "Kościół katolicki wobec buddyzmu", wynik wieloletnich badań dr Anny Mandreli. Pobyt w Indiach i Tajlandii oraz studia filozoficzne umożliwiły autorce rzetelne przedstawienie różnic pomiędzy katolicyzmem i wierzeniami Wschodu. Niniejsze popularno-naukowe opracowanie obala wiele mitów, przywołując fakty i teksty źródłowe.
„Człowiek pozbywa się wszelkich iluzji o buddyzmie, gdy dostrzeże całkowitą pustkę, niespójność i sprzeczność tych doktryn, a także duchowe oraz moralne szkody wyrządzane duszy, nie mówiąc już o licznych zagrożeniach psychologicznych, neurologicznych, a nawet fizycznych. Mogę potwierdzić te obserwacje, ponieważ od kilku lat mieszkam w Azji w otoczeniu środowisk buddyjskich i hinduistycznych. Księża misjonarze pracujący w Azji muszą na co dzień stykać się z całkowitym spustoszeniem, jakie dalekowschodnie praktyki powodują w duszach. (…) Mam nadzieję, że niniejsza książka oświeci prawdą wielu czytelników, a zwłaszcza młodych ludzi, którzy poszukują szczęścia w wierzeniach Dalekiego Wschodu”.
(ze wstępu ks. Karola Stehlina FSSPX, misjonarza w Azji)
Szczegółowe informacje na temat książki Kościół katolicki wobec buddyzmu
Oceny i recenzje książki Kościół katolicki wobec buddyzmu
Średnia ocen:
7.56 /10
Liczba ocen:
27
Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Jola16/11/2025
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
KOŚCIÓŁ KATOLICKI WOBEC BUDDYZMU UWAGI 1. Książka jest pisana pod tezę, co widać już we wstępie ks. Karola Stehlina, który zaznacza : księża misjonarze pracujący w Azji muszą na co dzień spotykać się z całkowitym spustoszeniem, jakie dalekowschodnie praktyki powodują w duszach. Często prowadzą one do niemoralności, skrajnego materializmu, uzależnienia od narkotyków, a nawet samobójstw. Statystyki jednak tego nie potwierdzają, najwięcej samobójstw jest w krajach afrykańskich- Lesotho, Gujana a także na Litwie, Rosji , Węgrzech itd. Owszem dość wysoka jest liczba samobójstw w Korei Południowej, kraju tradycyjnie buddyjskim, teraz jednak bardzo zeświecczonym . Wśród krajów o dużej liczbie osób używających narkotyków nie ma kraju buddyjskiego, prym wiodą USA, Kanada i Australia. Należy wątpić także czy materializm to cecha akurat krajów buddyjskich. Tu trudno o liczbowe dane, jednak należy wątpić w tę tezę. Uwagi do właściwego tekstu Tytuł wskazuje na uzurpowanie sobie wiedzy o postawie KK jako całości, co jest dość ryzykowną tezą. Nie wiem, co robią tu uwagi odnośnie hinduizmu, bo system/ systemy bardzo różnią się od buddyzmu, a podobieństwo nazw : reinkarnacja, karma, czy joga nie dowodzi, że mówi się o tych samych ideach. Wskazywanie na wyższość podejścia chrześcijańskiego, gdzie „ludzie w momencie narodzin posiadają równy dług wobec Boga” jest jak porównywanie jabłka do piłki tenisowej, nieprawdziwe z natury rzeczy. I nieprawdą jest, że tych urodzonych w bogatej rodzinie w krajach buddysjkich traktuje się jako „bardziej rozwiniętych duchowo”. Owszem, ludzie bogaci, czy zdrowi, w danym momencie cieszą się efektami karmicznymi swoich poprzednich dobrych działań, jednak już za chwile owe dobre sytuacje mogą się zmienić, gdy dojrzeje karma negatywnych uczynków. I nie ma tu niczego wyjątkowego , że święci KK rodzili się w biednych rodzinach. Tak samo przydarzało się wielkim duchowym mistrzom buddyzmu. Na str 34 Mandrela wysuwa tezę, że zgodnie z buddyzmem nie ma potrzeby dostosowywania się do norm i zasad religijnych. I błędnie interpretuje słowa Dalaj Lamy o prawie do wyboru religii , która jest odpowiednia dla danego człowieka. No fakt, dla ortodoksyjnych wyznawców katolicyzmu, każda religia poza ich własną jest błędna. Tymczasem Budda powiedział, że po nim będzie jeszcze wiele dobrych religii, że będą one nieść prawdziwy przekaz. Buddyzm uznaje prawo do wyboru swojej ścieżki duchowej przez człowieka, nie zwężając jej jedynie do buddyzmu. Następnie M. pisze , że jest wielu nauczycieli medytacji ( według niej autorytetów buddyjskich), ale że wielu uczniów wybiera ścieżkę bez ich nauk. No cóż, pomysły niektórych praktykujących medytacje są osobliwe, co niekoniecznie dowodzi, że właściwe. I określenie „nauczyciel medytacji”, jest niezbyt precyzyjne, bo może dotyczyć kogoś kto uczy w stylu mindfulness by uzyskać więcej spokoju, czy wydajności w pracy, ale o nauczyciela Dharmy, czyli tego, co Budda i inni nauczyciele przekazują jako prawdziwa ścieżkę. Brak jakoby doprecyzowanej doktryny i dogmatów, które zrzuca buddyzmowi cytowany tu ksiądz Siwek, świadczy jedynie o tym, że go nie rozumie, do czego sam się przyznaje. Skoro dla niego system ten jest niezrozumiały, to może nie powinien w tek kwestii zabierać głosu, a pani M powinna darować sobie cytowanie go. Potem autorka długo dyskutuje z błędami założeń braku duszy, czy braku rzeczywistego istnienia osoby. I przeciwstawia temu oczywiście prawdziwe według niej istnienie osoby jak rozumie to np Tomasz z Akwinu. Ma to według niej nie pozwolić na rozwinięcie się właściwej moralności. Cóż, buddyści z tym się nie zgodzą. Oni uważają , że moralność (zasady postępowania, odnoszenia się wobec innych) są tym doskonalsze im bardziej zaciera się różnice pomiędzy „ja” i „ innym”. By to zrozumieć, trzeba jednak chcieć to zrozumieć, a nie sytuować się od razu na pozycji : u nas jest to lepsze bo… i tak niestety jest dalej. Kolejne partie tekstu pokazuje niezrozumienie pustki u autorki. Pustka nie jest czymś, co jest jedyną prawdą. Pustka to nie jest coś, co jest jedynie prawdziwe. Błędem jest mówienie o niej , że JEST. A zainteresowanych tym, co oznacza buddyjska pustka , namawiam do sięgnięcia po teksty np. Nagardżuny.
Bestsellery
Z tego samego wydawnictwa
Zyskaj darmową dostawę
za zapis do newslettera!
Nie przegap nowości, promocji i unikalnych ofert.