Wakacje nad Adriatykiem Zofia Posmysz Książka
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze w Znaku |
Liczba stron: | 320 |
Format: | 13.2x20.2 |
Rok wydania: | 2017 |
Szczegółowe informacje na temat książki Wakacje nad Adriatykiem
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
EAN: | 9788324038046 |
Autor: | Zofia Posmysz |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze w Znaku |
Liczba stron: | 320 |
Format: | 13.2x20.2 |
Rok wydania: | 2017 |
Data premiery: | 2017-02-15 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Wakacje nad Adriatykiem
Inne książki Zofia Posmysz
Oceny i recenzje książki Wakacje nad Adriatykiem
W wywiadzie nie tylko poznałam bliżej Zofię Posmysz, ale także Ptaszkę, która jest jedną z bohaterek "Wakacji nad Adriatykiem". I choć powieść rozpoczyna się właśnie nad tytułowym Morzem Adriatyckim, to jednak opowiada o losach dwóch kobiet, które spotkały się w obozie Auschwitz. Dwie jakże inne kobiety, które połączył wspólny los bycia więźniarką.Pierwsze co spotkało mnie w powieści Posmysz, to jak dla mnie nieskończenie długie zdania. To myśli bohaterki-narratorki, które ciągnął się całymi stronami. To jednak staje się całkowicie niezauważalne, gdy narratorka przenosi się do czasów obozowych. Tam w Auschwitz już nie było istotne, gdzie pojawia się kropka.Oczywiście nie da się przejść obok tej lektury obojętnie, bez emocji, bo całym tłem są warunki, bardzo ciężkie warunki panujące w obozie. Razem z bohaterkami trafiamy na różne bloki, także na ten szpitalny, ale i ten dla orkiestry więziennej. Tu bohaterka-narratorka podejmuje próbę zawalczenia o przetrwanie nie tylko swoje, ale też tej drugiej, która zdaje się poddać już losowi. Ta walka o jej życie jest trudna, bo aby lepiej kogoś "urządzić" w obozie potrzebne są znajomości i kolejne przysługi. Jednak nie to jest największą przeszkodą, a sama Ptaszka, która pogodzona z losem nie chce już zawalczyć o siebie. Tym trudniej poddać się narratorce, nie potrafi tego zrozumieć i do końca prowadzi swoją walkę wbrew przyjaciółce, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew wszelkim warunkom panującym w obozie.Obóz staje się dyktować całkiem inne reguły, inne więzi, odmienne zależności. Powieść ukazuje nie tylko niewyobrażalne cierpienie fizyczne więźniarek, ale też ich ogrom cierpienia wewnętrznego.To książka, która wzbudza wiele refleksji nie tylko na chwilę, ale na dłużej.
Każdy z nas posiada takie książki, które odcisnęły w naszej pamięci trwały ślad. Przed przeczytaniem "Wakacji nad Adriatykiem" nie spodziewałam się, że to właśnie ta powieść stanie się tą niezapomnianą. Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie jest mi wcale łatwo pisać o niej - zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i spróbuję w tej recenzji oddać choć trochę jej piękna.Z tylnej okładki książki możemy dowiedzieć się co nieco o autorce i zarazem bohaterce powieści - Zofii Posmysz. Czytamy, że jest twórczynią słuchowiska, że jej powieść została sfilmowana, ale również, że była więźniarką m. in. KL Auschwitz, co jest informacją najistotniejszą, ponieważ to właśnie "Obozowe doświadczenia zamieniła w literaturę najwyższej próby". Ciekawostką jest to, że książka została już wcześniej wydana, a po raz pierwszy miało to miejsce w 1970 r. Mimo że interesuję się literaturą obozową, to nie natrafiłam na tę pozycję nigdy przedtem do czasu, aż została wydana ponownie."Wakacje nad Adriatykiem" rozpoczynają się dość niepozornie. Zofia Posmysz wraz z mężem przebywa na nadmorskiej plaży, gdzie znajdują się także inni turyści. Z jednym z nich nawiązuje ona przedziwny, nienamacalny kontakt powodujący ożywienie wspomnień z czasów obozowych, które od tej pory będą wplatane w przeróżnych momentach. Nie mając nawet 20 lat, autorka znalazła się w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Przydzielono jej czterocyfrowy numer, jeden z tzw. starych numerów, który świadczy o tym, że Zofia była w jednym z najwcześniejszych transportów.Początkowo bardzo ciężko było mi przyzwyczaić się do stylu pisania autorki, jest on dosyć specyficzny, ale dzięki temu wyjątkowy i wyróżniający się. Nie jest to książka, po której spodziewać się można burzliwej akcji czy niespodziewanych jej zwrotów. Z kartki na kartkę mój obraz tej historii rozświetlał się jednak coraz bardziej, aż w końcu stał się przepięknie wyraźny. Młoda Zofia przypadkowo zapoznaje się z jedną ze współwięźniarek, od tej pory nazywając ją Ptaszką. Ptaszka nie jest tak silna jak Zofia, w ogóle nie wierzy, że uda jej się kiedykolwiek wydostać z obozu. Często wspomina o skrzypcach, na których dawniej, w Świecie nieistniejącym, grała. Zofia jest jej przeciwieństwem, a przy życiu trzyma ją silna wiara w to, że kiedyś będzie wolna. Pragnie także, aby Ptaszkę spotkał taki sam los i mogła ona wrócić do gry na skrzypcach. Kobiety zaczyna łączyć więź silniejsza niż mogłoby się na początku wydawać. Do jakich czynów doprowadzi ona obie bohaterki?Zofia Posmysz w swojej autobiograficznej powieści używa mocnego kontrastu - z jednej strony ukazane są beztroskie wakacyjne dni spędzane na plaży, aby zaraz nagle wyłoniły się mroki obozowych lat. Nie jest to typowe świadectwo z Auschwitz, nie znajdziemy tutaj dat, imion, nazwisk. Mimo tego historia jest spójna i przede wszystkim brutalnie realna. Odzwierciedlona jest w pięknych i wzniosłych słowach, chyba nigdy jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak wspaniale opisywał ludzkie emocje. Niepowtarzalny styl! Obozowe realia wyłaniają się z każdego zakamarka; z niepewnego dnia w Auschwitz Zofia starała się wyciągnąć jednak jak najwięcej. Powieść koncentruje się głównie wokół relacji między nią a Ptaszką, choć niebezpośrednio; inne osoby odsunięte są na dalszy plan, ale, co mnie bardzo zaskoczyło, autorka podejmuje ze sobą interesujące polemiki na ich temat. Ukazuje również, do czego zdolny jest człowiek w tak katastrofalnych warunkach, gdzie każdy walczy o to, by przeżyć kolejny dzień. Tam, gdzie ludzie istnieli tylko jako numerki, ciężko było o przejawy dobroci i bezinteresowności, jednak "Wakacje nad Adriatykiem" są dowodem na to, że silne więzi i emocje nie zważają w życiu zupełnie na nic, nawet na tak dramatyczną rzeczywistość.Powieść ta opowiada o ogromnych uczuciach i także takie wzbudza. Według mnie jest ona arcydziełem; jest to najwyższy poziom pisarstwa, z jakim przyszło mi się poznać. Przepiękne, bogate słownictwo unaoczniające ogromną siłę ducha, której nie sposób nawet sobie wyobrazić - a jednak to działo się naprawdę. Wszystko to dotknęło ludzi takich samych jak my, warto zdawać sobie z tego sprawę i powracać do takich historii.www.overreading.blogspot.com
Uwielbiam uczucie dzikiego magnetyzmu, gdy okładka książki niemal przyciąga mnie do siebie. „Wakacje nad Adriatykiem" właśnie tak na mnie zadziałały.Na początku cieszyłam się, ponieważ po lekturze ostatniej książki „Królestwo za mgłą" będącej wywiadem-rzeką z Panią Zofią Posmysz, bardzo zainteresowałam się tematyką obozową.W trakcie czytania tej książki zaczęłam zastanawiać się, czy dobrze zrobiłam... Jest to niesamowity szok dla naszych uczuć. Prawdziwa burza, bogata w pioruny, gromy i cały czas czujemy zapach deszczu. Deszczu, który dziwnym trafem pojawia się na naszej twarzy i przybiera postać łez...Nie jest to książka, którą czyta się z dziecięcym rozbawieniem. Potrzeba chwili spokoju i skupienia, by móc w pełni oddać się historii, która jest w niej zawarta.Historia Ptaszki pozostanie z nami prawdopodobnie na zawsze. Autorka opowiada o wydarzeniach, które naprawdę miały miejsce. Nie oszczędza na opisach, nie stara się ubarwiać rzeczywistości, z jaką musieli mierzyć się niewinni ludzie.Osoby, które przeżyły piekło mające nazwę Auschwitz na zawsze będą miały w pamięci koszmar, jaki został im zgotowany, w imię czego? No właśnie. To pytanie pozostawię bez odpowiedzi. Jednak uważam, że należy o nich pamiętać. Dzięki tej książce możemy na chwilę przenieść się w ich ówczesny świat. Choć odrobinę poczuć jak wyglądało życie, w którym nie możemy być pewni czy nasz ostatni oddech, nie będzie tym ostatnim...Polecam Wam tę książkę. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to rozrywkowa lektura, jednak doświadczycie emocjonalnej karuzeli. Będzie smutno, ale będzie prawdziwie.Posłuchajmy tych opowieści, póki jeszcze mamy na to szansę usłyszeć je od ludzi, którzy w nich uczestniczyli...
Uwielbiam uczucie dzikiego magnetyzmu, gdy okładka książki niemal przyciąga mnie do siebie. „Wakacje nad Adriatykiem" właśnie tak na mnie zadziałały.Na początku cieszyłam się, ponieważ po lekturze ostatniej książki „Królestwo za mgłą" będącej wywiadem-rzeką z Panią Zofią Posmysz, bardzo zainteresowałam się tematyką obozową.W trakcie czytania tej książki zaczęłam zastanawiać się, czy dobrze zrobiłam... Jest to niesamowity szok dla naszych uczuć. Prawdziwa burza, bogata w pioruny, gromy i cały czas czujemy zapach deszczu. Deszczu, który dziwnym trafem pojawia się na naszej twarzy i przybiera postać łez...Nie jest to książka, którą czyta się z dziecięcym rozbawieniem. Potrzeba chwili spokoju i skupienia, by móc w pełni oddać się historii, która jest w niej zawarta.Historia Ptaszki pozostanie z nami prawdopodobnie na zawsze. Autorka opowiada o wydarzeniach, które naprawdę miały miejsce. Nie oszczędza na opisach, nie stara się ubarwiać rzeczywistości, z jaką musieli mierzyć się niewinni ludzie.Osoby, które przeżyły piekło mające nazwę Auschwitz na zawsze będą miały w pamięci koszmar, jaki został im zgotowany, w imię czego? No właśnie. To pytanie pozostawię bez odpowiedzi. Jednak uważam, że należy o nich pamiętać. Dzięki tej książce możemy na chwilę przenieść się w ich ówczesny świat. Choć odrobinę poczuć jak wyglądało życie, w którym nie możemy być pewni czy nasz ostatni oddech, nie będzie tym ostatnim...Polecam Wam tę książkę. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to rozrywkowa lektura, jednak doświadczycie emocjonalnej karuzeli. Będzie smutno, ale będzie prawdziwie.Posłuchajmy tych opowieści, póki jeszcze mamy na to szansę usłyszeć je od ludzi, którzy w nich uczestniczyli...
Każdy z nas posiada takie książki, które odcisnęły w naszej pamięci trwały ślad. Przed przeczytaniem "Wakacji nad Adriatykiem" nie spodziewałam się, że to właśnie ta powieść stanie się tą niezapomnianą. Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie jest mi wcale łatwo pisać o niej - zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i spróbuję w tej recenzji oddać choć trochę jej piękna.Z tylnej okładki książki możemy dowiedzieć się co nieco o autorce i zarazem bohaterce powieści - Zofii Posmysz. Czytamy, że jest twórczynią słuchowiska, że jej powieść została sfilmowana, ale również, że była więźniarką m. in. KL Auschwitz, co jest informacją najistotniejszą, ponieważ to właśnie "Obozowe doświadczenia zamieniła w literaturę najwyższej próby". Ciekawostką jest to, że książka została już wcześniej wydana, a po raz pierwszy miało to miejsce w 1970 r. Mimo że interesuję się literaturą obozową, to nie natrafiłam na tę pozycję nigdy przedtem do czasu, aż została wydana ponownie."Wakacje nad Adriatykiem" rozpoczynają się dość niepozornie. Zofia Posmysz wraz z mężem przebywa na nadmorskiej plaży, gdzie znajdują się także inni turyści. Z jednym z nich nawiązuje ona przedziwny, nienamacalny kontakt powodujący ożywienie wspomnień z czasów obozowych, które od tej pory będą wplatane w przeróżnych momentach. Nie mając nawet 20 lat, autorka znalazła się w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Przydzielono jej czterocyfrowy numer, jeden z tzw. starych numerów, który świadczy o tym, że Zofia była w jednym z najwcześniejszych transportów.Początkowo bardzo ciężko było mi przyzwyczaić się do stylu pisania autorki, jest on dosyć specyficzny, ale dzięki temu wyjątkowy i wyróżniający się. Nie jest to książka, po której spodziewać się można burzliwej akcji czy niespodziewanych jej zwrotów. Z kartki na kartkę mój obraz tej historii rozświetlał się jednak coraz bardziej, aż w końcu stał się przepięknie wyraźny. Młoda Zofia przypadkowo zapoznaje się z jedną ze współwięźniarek, od tej pory nazywając ją Ptaszką. Ptaszka nie jest tak silna jak Zofia, w ogóle nie wierzy, że uda jej się kiedykolwiek wydostać z obozu. Często wspomina o skrzypcach, na których dawniej, w Świecie nieistniejącym, grała. Zofia jest jej przeciwieństwem, a przy życiu trzyma ją silna wiara w to, że kiedyś będzie wolna. Pragnie także, aby Ptaszkę spotkał taki sam los i mogła ona wrócić do gry na skrzypcach. Kobiety zaczyna łączyć więź silniejsza niż mogłoby się na początku wydawać. Do jakich czynów doprowadzi ona obie bohaterki?Zofia Posmysz w swojej autobiograficznej powieści używa mocnego kontrastu - z jednej strony ukazane są beztroskie wakacyjne dni spędzane na plaży, aby zaraz nagle wyłoniły się mroki obozowych lat. Nie jest to typowe świadectwo z Auschwitz, nie znajdziemy tutaj dat, imion, nazwisk. Mimo tego historia jest spójna i przede wszystkim brutalnie realna. Odzwierciedlona jest w pięknych i wzniosłych słowach, chyba nigdy jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak wspaniale opisywał ludzkie emocje. Niepowtarzalny styl! Obozowe realia wyłaniają się z każdego zakamarka; z niepewnego dnia w Auschwitz Zofia starała się wyciągnąć jednak jak najwięcej. Powieść koncentruje się głównie wokół relacji między nią a Ptaszką, choć niebezpośrednio; inne osoby odsunięte są na dalszy plan, ale, co mnie bardzo zaskoczyło, autorka podejmuje ze sobą interesujące polemiki na ich temat. Ukazuje również, do czego zdolny jest człowiek w tak katastrofalnych warunkach, gdzie każdy walczy o to, by przeżyć kolejny dzień. Tam, gdzie ludzie istnieli tylko jako numerki, ciężko było o przejawy dobroci i bezinteresowności, jednak "Wakacje nad Adriatykiem" są dowodem na to, że silne więzi i emocje nie zważają w życiu zupełnie na nic, nawet na tak dramatyczną rzeczywistość.Powieść ta opowiada o ogromnych uczuciach i także takie wzbudza. Według mnie jest ona arcydziełem; jest to najwyższy poziom pisarstwa, z jakim przyszło mi się poznać. Przepiękne, bogate słownictwo unaoczniające ogromną siłę ducha, której nie sposób nawet sobie wyobrazić - a jednak to działo się naprawdę. Wszystko to dotknęło ludzi takich samych jak my, warto zdawać sobie z tego sprawę i powracać do takich historii.www.overreading.blogspot.com
W wywiadzie nie tylko poznałam bliżej Zofię Posmysz, ale także Ptaszkę, która jest jedną z bohaterek "Wakacji nad Adriatykiem". I choć powieść rozpoczyna się właśnie nad tytułowym Morzem Adriatyckim, to jednak opowiada o losach dwóch kobiet, które spotkały się w obozie Auschwitz. Dwie jakże inne kobiety, które połączył wspólny los bycia więźniarką.Pierwsze co spotkało mnie w powieści Posmysz, to jak dla mnie nieskończenie długie zdania. To myśli bohaterki-narratorki, które ciągnął się całymi stronami. To jednak staje się całkowicie niezauważalne, gdy narratorka przenosi się do czasów obozowych. Tam w Auschwitz już nie było istotne, gdzie pojawia się kropka.Oczywiście nie da się przejść obok tej lektury obojętnie, bez emocji, bo całym tłem są warunki, bardzo ciężkie warunki panujące w obozie. Razem z bohaterkami trafiamy na różne bloki, także na ten szpitalny, ale i ten dla orkiestry więziennej. Tu bohaterka-narratorka podejmuje próbę zawalczenia o przetrwanie nie tylko swoje, ale też tej drugiej, która zdaje się poddać już losowi. Ta walka o jej życie jest trudna, bo aby lepiej kogoś "urządzić" w obozie potrzebne są znajomości i kolejne przysługi. Jednak nie to jest największą przeszkodą, a sama Ptaszka, która pogodzona z losem nie chce już zawalczyć o siebie. Tym trudniej poddać się narratorce, nie potrafi tego zrozumieć i do końca prowadzi swoją walkę wbrew przyjaciółce, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew wszelkim warunkom panującym w obozie.Obóz staje się dyktować całkiem inne reguły, inne więzi, odmienne zależności. Powieść ukazuje nie tylko niewyobrażalne cierpienie fizyczne więźniarek, ale też ich ogrom cierpienia wewnętrznego.To książka, która wzbudza wiele refleksji nie tylko na chwilę, ale na dłużej.