Przejście Justin Cronin Książka
Wydawnictwo: | Albatros |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | trzecie |
Liczba stron: | 832 |
Format: | 14.5x20.5cm |
Rok wydania: | 2019 |
Szczegółowe informacje na temat książki Przejście
Wydawnictwo: | Albatros |
EAN: | 9788381254892 |
Autor: | Justin Cronin |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | trzecie |
Liczba stron: | 832 |
Format: | 14.5x20.5cm |
Rok wydania: | 2019 |
Data premiery: | 2019-02-27 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Wydawnictwo Albatros Sp. z o.o Hlonda 2a/25 02-972 Warszawa PL e-mail: [email protected] |
Podobne do Przejście
Inne książki z kategorii Horror
Oceny i recenzje książki Przejście
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Strata. Z pozoru tylko puste miejsce przy stole, cisza o poranku, w połowie puste łóżko, a jednak wyrwa w sercu. To pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl po tej literackiej przeprawie. Bo czasem zostają już tylko ojcowskie opowieści. Dźwięczą w uszach. Prowadzą przez przyszłość, choć należą do przeszłości.Kanwę powieści stanowi trudna sytuacja społeczno-polityczna komunistycznej Albanii lat 90. Żółknące zęby i coraz bardziej znoszone ubrania. Komunizm, Hodża, plac Skandenberga, chaos. Tirana staje się demonstracją. Narasta niepokój i rozgoryczenie. Jest duszno, robi się coraz ciaśniej, a bolesne razy stają się impulsem do ucieczki. Nagłe zaginięcie siostry, nieporadność i bolesna samotność matki - są jak gwoździe, które przypieczętowują decyzję. Tylko specyficzna więź głównych bohaterów, nastolatków Bujara i Agima, jest jakby niezmienna. Czy na pewno?To powieść "O".O życiu w kawałkach. Bo Albania, Włochy, Niemcy, Hiszpania, Stany Zjednoczone, Finlandia, a nigdzie nie czujesz się w całości. Nigdzie jak u siebie. Twój cały świat mieści się w kilku foliowych workach, a nieodparta chęć zmycia swojego pochodzenia jak brudu z twarzy, pcha wciąż naprzód. Tylko czy spokój nadejdzie? Niestałość, ulotność, rozpad wiszą tu w powietrzu. Przewijają się przez każdą ze stron, zdanie, nawet najmniejszy znak interpunkcyjny.O inności. Bo nie wszyscy lubią lody truskawkowe, jeansy i gdy świeci słońce. Nie wszyscy wierzą w to samo, wyglądają i myślą. Jesteśmy różnorodni, jednak tak często jest to ściśle połączone z niezrozumieniem, odrzuceniem, brakiem akceptacji. A to boleć może. Przeszywać aż do szpiku. Płynąć w krwiobiegu. Wtedy człowiek zwija się w kłębek. Przestaje być sobą. Wciąż przeprasza.O kontrastach. Biedzie, która łapie za gardło i próbuje określić znaczenie człowieka. I bogactwie, które staje się próżnością. O Albanii i reszcie świata.O przyjaźni. Niestandardowej. Zmieniającej się w miłość, a może nienawiść. Na dobre i złe. Której echo ciągnie się jak niekończąca się wstęga. Przez morskie głębiny. Przez koleje losu, relacje, miejsca. Bo choć czasem chciałoby się znaleźć azyl, wtulić w inną sytuację, przywrzeć do nowej przestrzeni to są sprawy, są ludzie, od których nie da się uwolnić. Są walizkami, które nosimy nieustannie ze sobą.Skoki w czasoprzestrzeni sprawiają, że wciąż musimy być czujni. W jednym momencie jesteśmy w teraźniejszości, by za chwilę dokonać retrospekcji. To czyni tę powieść intrygującą i nieoczywistą w swojej formie. Słowa są proste, mocne, bez zbędnych ozdobników. Niczym ciosy pod żebra. Sam autor jest Finem, ale pochodzi z Kosowa, które wraz z całą rodziną opuścił podczas wojny etnicznej. Na kartach książki po prostu czuje się tę bałkańską duszę. Jakby unosiła się w przestrzeni.To powieść, po której zostaje ślad. Napięcie. Zamęt. Niezgoda. Ale również pamięć, wyłaniająca się niepewnie z ojcowskich historii, że Albańczyk znaczy syn orła, który wraca do gniazda.Zrób sobie pauzę. Przeczytaj.
Strata. Z pozoru tylko puste miejsce przy stole, cisza o poranku, w połowie puste łóżko, a jednak wyrwa w sercu. To pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl po tej literackiej przeprawie. Bo czasem zostają już tylko ojcowskie opowieści. Dźwięczą w uszach. Prowadzą przez przyszłość, choć należą do przeszłości.Kanwę powieści stanowi trudna sytuacja społeczno-polityczna komunistycznej Albanii lat 90. Żółknące zęby i coraz bardziej znoszone ubrania. Komunizm, Hodża, plac Skandenberga, chaos. Tirana staje się demonstracją. Narasta niepokój i rozgoryczenie. Jest duszno, robi się coraz ciaśniej, a bolesne razy stają się impulsem do ucieczki. Nagłe zaginięcie siostry, nieporadność i bolesna samotność matki - są jak gwoździe, które przypieczętowują decyzję. Tylko specyficzna więź głównych bohaterów, nastolatków Bujara i Agima, jest jakby niezmienna. Czy na pewno?To powieść "O".O życiu w kawałkach. Bo Albania, Włochy, Niemcy, Hiszpania, Stany Zjednoczone, Finlandia, a nigdzie nie czujesz się w całości. Nigdzie jak u siebie. Twój cały świat mieści się w kilku foliowych workach, a nieodparta chęć zmycia swojego pochodzenia jak brudu z twarzy, pcha wciąż naprzód. Tylko czy spokój nadejdzie? Niestałość, ulotność, rozpad wiszą tu w powietrzu. Przewijają się przez każdą ze stron, zdanie, nawet najmniejszy znak interpunkcyjny.O inności. Bo nie wszyscy lubią lody truskawkowe, jeansy i gdy świeci słońce. Nie wszyscy wierzą w to samo, wyglądają i myślą. Jesteśmy różnorodni, jednak tak często jest to ściśle połączone z niezrozumieniem, odrzuceniem, brakiem akceptacji. A to boleć może. Przeszywać aż do szpiku. Płynąć w krwiobiegu. Wtedy człowiek zwija się w kłębek. Przestaje być sobą. Wciąż przeprasza.O kontrastach. Biedzie, która łapie za gardło i próbuje określić znaczenie człowieka. I bogactwie, które staje się próżnością. O Albanii i reszcie świata.O przyjaźni. Niestandardowej. Zmieniającej się w miłość, a może nienawiść. Na dobre i złe. Której echo ciągnie się jak niekończąca się wstęga. Przez morskie głębiny. Przez koleje losu, relacje, miejsca. Bo choć czasem chciałoby się znaleźć azyl, wtulić w inną sytuację, przywrzeć do nowej przestrzeni to są sprawy, są ludzie, od których nie da się uwolnić. Są walizkami, które nosimy nieustannie ze sobą.Skoki w czasoprzestrzeni sprawiają, że wciąż musimy być czujni. W jednym momencie jesteśmy w teraźniejszości, by za chwilę dokonać retrospekcji. To czyni tę powieść intrygującą i nieoczywistą w swojej formie. Słowa są proste, mocne, bez zbędnych ozdobników. Niczym ciosy pod żebra. Sam autor jest Finem, ale pochodzi z Kosowa, które wraz z całą rodziną opuścił podczas wojny etnicznej. Na kartach książki po prostu czuje się tę bałkańską duszę. Jakby unosiła się w przestrzeni.To powieść, po której zostaje ślad. Napięcie. Zamęt. Niezgoda. Ale również pamięć, wyłaniająca się niepewnie z ojcowskich historii, że Albańczyk znaczy syn orła, który wraca do gniazda.Zrób sobie pauzę. Przeczytaj.