Moja lady Jane Cynthia Hand, Meadows Jodi Książka
Wydawnictwo: | Sine Qua Non |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 400 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2017 |
Szczegółowe informacje na temat książki Moja lady Jane
Wydawnictwo: | Sine Qua Non |
EAN: | 9788365836182 |
Autor: | Cynthia Hand, Meadows Jodi |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 400 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2017 |
Podmiot odpowiedzialny: | WYDAWNICTWO SQN ROMAŃSKI, KUŚNIERZ, RĘDZIAK SPÓŁKA KOMANDYTOWA Huculska 17 30-413 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Podobne do Moja lady Jane
Inne książki z kategorii Literatura młodzieżowa
Oceny i recenzje książki Moja lady Jane
Uwielbiam czasy tudorowskiej Anglii oraz książki fantastyczne i baśniowe, więc „Moja Lady Jane” wydawała się być dla mnie stworzoną. Książka opisuje historię Lady Jane Grey, niesławnej „dziewięciodniowej królowej” Anglii. Całość rozgrywa się w ostatnich dniach panowania umierającego Edwarda VI, następnie w krótkim okresie rządów tytułowej Jane Grey aż po przejęcie władzy przez Marię I.
„A najbardziej na świecie kochała to, w jaki sposób książki przenosiły ją gdzieś daleko, poza obręb przyziemnego, dusznego życia, i pozwalały jej doświadczać setek innych żyć. Książki były jej bramą do innych światów."Historia Lady Jane przedstawiona przez autorki jest prawdziwa. No może nie do końca. Jednak Jane istniała naprawdę jednakże troszkę inny los ją spotkał niż w prawdziwym świecie. Autorki przedstawiają historię młodej dziewczyny zmuszonej do małżeństwa z kompletnie obcym mężczyzną o którym na dodatek nasłuchała się wielu niepochlebnych komentarzy i do tego jeszcze musi zasiąść na tronie! I to wszystko dlatego, że obecny Król, 16 - letni Edward umiera. Ta cała sytuacja byłaby do przeżycia gdyby do tego nie dołączył fakt, że przyszły mąż Jane jest... koniem. Jest zmiennokształtnym nie panującym nad swoim darem i traktującym go jak klątwę. Jednak na głowę Jane - dosłownie, spadają większe problemy. Czy będzie potrafiła uratować królestwo? Czy Edwarda pochłonie choroba? I na co jej się zda mąż który w trakcie dnia je siano i zrobi wszystko za kawałek jabłka?Jane, ukochana młoda Jane. Jest niesamowita. Dziewczyna z płomiennorudymi włosami, spędzająca całe dnie z nosem w książkach, ogromnie uparta i arogancka, skradła moje serce. Jest niezwykle odważna, pozytywnie nastawiona do życia, a jednak odrobinę od niego odizolowana przez otaczające ją księgi. Ona kocha czytać! A ja każdego lubię kto kocha czytać! Jak byście się zachowali gdyby matka poinformowała was, że wasz ślub odbędzie się za parę dni z kompletnie obcym mężczyzną? Ja bym uciekła gdzie pieprz rośnie! A nasza Jane staje na wysokości zadania i choć kosztuje ją to wiele to spełnia wolę jej króla który na dodatek jest jej przyjacielem i kuzynem. Gdyby na tym skończyły się kłopoty to Jane na pewno poradziła by sobie z tym bez problemu... jednak nagle znikąd spada na jej głowę korona, obowiązki króla i poddani, a ona nie ma o niczym pojęcia. Jak ma sobie poradzić? Ma koło siebie męża, jednak jak on ma jej pomóc kiedy w ciągu dnia jest koniem odpoczywającym pod jabłonią?Gifford (mówcie do niego G) spodobał mi się od razu. Jest mężczyzną z tajemnicami i ukrywa się pod płaszczem wymyślonych skandali. Staje, nagle bez żadnego ostrzeżenia przed takimi samymi problemami jak Jane. Tylko, że on traktuje swoje transformacje o świcie w Konia, jako klątwę. Chce być przy swojej królowej w dzień i w nocy, jednak nie umie kontrolować swojego daru. W dodatku spiski jego ojca zaczynają mu coś śmierdzieć, a już później rozpoczęła się istna katastrofa.Edward jest tylko 16 letnim chłopcem który marzy o pierwszym pocałunku kiedy dowiaduje się, że jest umierający. Kto w takim wieku chciałby coś takiego usłyszeć? Zasiadł na tronie w wieku 9 lat, a tak naprawdę w ogóle nie skosztował życia i nagle dowiaduje się, że jego życie z kilkudziesięciu lat skraca się do kilku miesięcy. A jednak okazał się wytrwały, walczył zaciekle nie tylko z chorobą! Uczył się nowych rzeczy, stał się lepszym człowiekiem i kurcze uwielbiam go.Reszta bohaterów była równie uważnie przygotowana, każdy z nich miał określoną funkcję w kształtowaniu się historii. Osoby potrafiące zmieniać kształt w zwierzęta były moimi ulubieńcami! Uwielbiam zmiennokształtnych, a autorki przedstawiły ten motyw niezwykle ciekawie i oryginalnie.Zastanawia mnie i w sumie męczy fakt jak autorki to napisały. Chciałabym się dowiedzieć jak one we trzy stworzyły tę książkę. Bardzo mnie ciekawi jak się dzieliły rolami, która za co była odpowiedzialna i jak we trzy stworzyły historię która wygląda jakby pisała ją jedna osoba?Całokształt jest oparty na prawdziwej historii. Można doszukać się Królowej Jane która rządziła królestwem Uwaga! Aż 9 dni! Jednak jej losy marnie się skończyły w rzeczywistości, a autorki pozmieniały niektóre rzeczy, pododawały coś od siebie, wplotły fantastykę i stworzyła się niesamowita całość. Dodatkowe uwagi, komentarze od nich samych były czymś nowym i bardzo na miejscu. Pasowało mi to, że autorki wtrącały swoje 3 grosze i tłumaczyły niektóre fakty.„Czytelnikowi łatwiej będzie wyobrazić sobie ten monstrualny ptasi nochal, jeśli przypomni sobie maski o długich dziobach, które lekarze zaczną nosić w czasie zarazy za kilkadziesiąt lat. Podobno ich twórca zainspirował się właśnie nosem Dudleya [...]"Czytając taką uwagę, bardzo łatwo wyobrazić sobie o co autorkom chodziło i było to bardzo zabawne doświadczenie. Wplatały też wiele humoru w tekst chociaż szczerzę spodziewałam się go odrobinę więcej.„- Czytasz mi w myślach, milady - powiedział, wdzięczny losowi za to, że małżonka nie czyta w myślach."Plusami jest pióro jakim posługują się autorki. Jest prosty, przyjemny i bardzo szybko się czyta. Łatwo zrozumieć niespotykane dla nas rzeczy. Historia jest ciekawa, oryginalna i naprawdę niesamowita. Trafia w serducho czytelnika niczym strzała amora. Czytając zachowania bohaterów których pokochałam od samego początku, czułam się jak matka próbująca im pomóc. Odczuwałam troskę, smutek, współczucie, radość, miłość, czułość i wzruszenie. Niezwykle się z nimi związałam, a humor dodawał tej historii takiego charakteru i przez to wszystko ta książka stała się niespotykana, zapadająca w pamięć (i w moje serducho) oraz wystrzeliła po schodach ku najlepszym książkom które do tej pory czytałam.Minusami jest chyba tylko to, że podkreślony jest humor znajdujący się w książce, ale naprawdę spodziewałam się więcej. Jednak wcale mi to nie przeszkadza, tylko po prosu opis zawiera informację, że jest, cytuję: „Prześmieszna", a ja bym to określiła jako zabawną w niektórych momentach.Podsumowując, wcześniej już trochę wyrwałam się z tym mówiąc, że znajduje się w grupie najlepszych książek które dotąd przeczytałam, ale chciałabym jeszcze dodać, że ta książka nadaje się dla każdego. Dla nastolatków, dla starszych osób, dla kogoś kto czyta tylko fantastykę lub dla kogoś kto czyta tylko romans. Ta książka to totalny miks gatunków dlatego na pewno znajdzie wiele wielbicieli. Ważne, żeby książka zapadła w pamięć, ale najważniejsze jest, żeby serce pamiętało przygodę które przeżyło podczas czytania. Drżenie, przyspieszenie pulsu, każda reakcja którą wywołała ta książka... tego się nie zapomina. Polecam każdemu.Zapraszam na bloga: http://wybookowa-elousiafletcher.blog.pl/2017/11/19/moja-lady-jane-cynthia-hand-brodi-ashton-jodi-meadows/
Historia jest bardzo interesującą nauką, która pozwala przenieść się nieco wieków wstecz. Przeszłość to wielka zagadka i chyba nigdy nie zgłębimy wszystkich jej tajemnic. Historycy często nie są zgodni co do wielu tez. A co gdyby tak pobawić się historią i spróbować wymyślić wersje wydarzeń, które według nas są najbardziej prawdopodobne? Trzy autorki powieści "Moja Lady Jane" wpadły właśnie na taki pomysł.Według historii Jane Grey wstąpiła na tron po śmierci swojego kuzyna Edwarda, jednak panowała zaledwie dziewięć dni, bowiem na szafot wysłała ją Maria, siostra zmarłego króla. Na szczęście w tej powieści można o tych faktach zapomnieć... Poznajcie szesnastoletnią czerwonowłosą Jane, która dowiaduje się, że ukochany kuzyn Edward bez jej wiedzy wyraził zgodę na jej małżeństwo z niejakim Giffordem. Dziewczyna jeszcze nie wie, że król umiera i właśnie została wplątana w wielką polityczną intrygę. Na domiar złego okazuje się, że Gifford jest Edianinem, ale nie potrafi kontrolować swojej przemiany i od świtu do zmierzchu funkcjonuje jako...koń.Muszę przyznać, że książka mnie bardzo zaskoczyła. Spodziewałam się co prawda, że będzie nietypowa, ale chyba nie aż tak. Nie twierdzę jednak, że efekt jest zły, wcale nie. Przede wszystkim autorki rzeczywiście postanowiły pobawić się historią, potraktowały ją z przymrużeniem oka i napisały własną wersję losów Edwarda, Jane oraz jej męża. Stworzona przez nich opowieść jest bardzo wciągająca i ciekawa, przepełniona dynamiczną akcją. Rozwój wypadków niekiedy naprawdę zaskakuje. Poza tym wprowadzony został wątek fantastyczny, polegający na zdolności pewnej grupy osób do przemieniania się w zwierzęta. Jedni są w stanie to kontrolować, a inni niestety muszą się tego nauczyć. Można zatem domyślić się, że wywołuje to niemałe zamieszanie.Styl autorek jest idealny do tego typu powieści. Z przyjemnością chłonęłam każde słowo i miałam wrażenie, że pisarki nawiązują swego rodzaju kontakt z czytelnikiem. Niekiedy pojawiają się wtrącenia w nawiasach, które dodają całości niepowtarzalnego charakteru. Ponadto powieść jest pisana w sposób nieco żartobliwy, nie brakuje zabawnych sytuacji, dialogów itp. Momentami naprawdę można wybuchać śmiechem. Mam wrażenie, że autorki postanowiły napisać właśnie taką humorystyczną wersję typowych historycznych romansów i opowieści o intrygach politycznych i walce o tron.Polubiłam bohaterów i szczerze im kibicowałam. Zresztą każdy z nich jest zupełnie inny i posiada pewne cechy charakterystyczne, dzięki którym się wyróżnia oraz sprawia wrażenie realnej postaci. Szczególnie ciekawą bohaterką jest Jane, która ma wojowniczą naturę, a przy tym jest molem książkowy. Edward z początku wydawał mi się trochę nieporadny, ale z czasem zmienił się na plus. Gifford początkowo był wielką zagadką, a poza tym też ma jak gdyby dwie natury. Naprawdę każda postać ma coś w sobie, a do tego niektórzy są Edianami.Czy powieść ma jakieś wady? Przede wszystkim należy mieć świadomość tego, że to książka typowo rozrywkowa, którą trzeba potraktować jako relaks i odpoczynek od trudniejszej literatury. Właściwie jest to swego rodzaju bajka. Mogłabym zarzucić jej momentami zbytnią naiwność i prostotę. Będę oczywiście miło wspominała lekturę, ale nie mogę niestety nazwać jej swoją ulubioną. Wiele wydarzeń było bardzo przerysowanych i możliwe, że taki był zamysł autorki, ale nie porwało mnie to aż na tyle.Podsumowując, "Moja Lady Jane" to bardzo nietypowa, lekka i humorystyczna opowieść, która pogrywa sobie z historią i naśmiewa się z misternych politycznych intryg. Oprócz tego znajdziecie tu masę przygód, uczuć i nieco fantastyki. Na jesienny wieczór jest to idealna rozrywka.
Uwielbiam czasy tudorowskiej Anglii oraz książki fantastyczne i baśniowe, więc „Moja Lady Jane" wydawała się być dla mnie stworzoną. Książka opisuje historię Lady Jane Grey, niesławnej „dziewięciodniowej królowej" Anglii. Całość rozgrywa się w ostatnich dniach panowania umierającego Edwarda VI, następnie w krótkim okresie rządów tytułowej Jane Grey aż po przejęcie władzy przez Marię I. Opowieść ta jednak, delikatnie mówiąc, odbiega od znanej nam prawdy historycznej, a cały koncept książki oparty jest na fantastycznych postaciach Eðianów. Okazuje się, że część ludzi ma zdolności do przemiany w zwierzęta, jednakże ta odmienność nie jest zbyt dobrze widziana na dworze, w tym przez siostrę króla, Marię Tudor. Młody Edward VI (skąd inąd bardzo sympatyczny typowy nastolatek, który marzy raczej o pierwszym pocałunku niż o panowaniu Anglią) pada ofiarą spisku, w wyniku którego następczynią tronu ma zostać jego młodziutka Jane wraz z nowo poślubionym małżonkiem Giffordem. I wszystko byłoby zgodnie z prawdą historyczną, ale w tym momencie na scenę wkracza niesamowita wyobraźnia autorek powieści. Mąż Lady Jane okazuje się bowiem być koniem, który jedynie nocą przyjmuje ludzka postać. Początkowo niechętni sobie małżonkowie zostają uwikłani wbrew swojej woli w cały szereg spisków, w tym w przejęcie władzy po rzekomo zmarłym Edwardzie Rodzi się między nimi nić porozumienia i chęć pomocy młodemu królowi w odzyskaniu utraconego tronu oraz ocaleniu wszystkich Eðianów przed niechybną śmiercią na stosie, co planuje przyszła królowa Maria. Nie ulega wątpliwości, że ta opowieść potoczy się zupełnie innymi drogami niż przekazują nam to książki od historii. I w tym tkwi cały urok tej książki. Zamienia ona bowiem krwawą i smutną historię Jane Grey w prześmieszną opowieść o przyjaźni, miłości i odwadze, okraszoną tak lubianymi przeze mnie elementami baśniowymi. Jest to powieść niewątpliwie warta uwagi, zwłaszcza jeżeli macie ochotę na przyjemną baśń z nutką humoru.
Uwielbiam czasy tudorowskiej Anglii oraz książki fantastyczne i baśniowe, więc „Moja Lady Jane" wydawała się być dla mnie stworzoną. Książka opisuje historię Lady Jane Grey, niesławnej „dziewięciodniowej królowej" Anglii. Całość rozgrywa się w ostatnich dniach panowania umierającego Edwarda VI, następnie w krótkim okresie rządów tytułowej Jane Grey aż po przejęcie władzy przez Marię I. Opowieść ta jednak, delikatnie mówiąc, odbiega od znanej nam prawdy historycznej, a cały koncept książki oparty jest na fantastycznych postaciach Eðianów. Okazuje się, że część ludzi ma zdolności do przemiany w zwierzęta, jednakże ta odmienność nie jest zbyt dobrze widziana na dworze, w tym przez siostrę króla, Marię Tudor. Młody Edward VI (skąd inąd bardzo sympatyczny typowy nastolatek, który marzy raczej o pierwszym pocałunku niż o panowaniu Anglią) pada ofiarą spisku, w wyniku którego następczynią tronu ma zostać jego młodziutka Jane wraz z nowo poślubionym małżonkiem Giffordem. I wszystko byłoby zgodnie z prawdą historyczną, ale w tym momencie na scenę wkracza niesamowita wyobraźnia autorek powieści. Mąż Lady Jane okazuje się bowiem być koniem, który jedynie nocą przyjmuje ludzka postać. Początkowo niechętni sobie małżonkowie zostają uwikłani wbrew swojej woli w cały szereg spisków, w tym w przejęcie władzy po rzekomo zmarłym Edwardzie Rodzi się między nimi nić porozumienia i chęć pomocy młodemu królowi w odzyskaniu utraconego tronu oraz ocaleniu wszystkich Eðianów przed niechybną śmiercią na stosie, co planuje przyszła królowa Maria. Nie ulega wątpliwości, że ta opowieść potoczy się zupełnie innymi drogami niż przekazują nam to książki od historii. I w tym tkwi cały urok tej książki. Zamienia ona bowiem krwawą i smutną historię Jane Grey w prześmieszną opowieść o przyjaźni, miłości i odwadze, okraszoną tak lubianymi przeze mnie elementami baśniowymi. Jest to powieść niewątpliwie warta uwagi, zwłaszcza jeżeli macie ochotę na przyjemną baśń z nutką humoru.
Na pewno wielu z Was, siedząc w szkolnej ławie cierpiało potężne katusze, gdy zaczynała się lekcja historii. Te wszystkie daty, miejsca, postacie... Jestem pewna, że nie tylko w mojej głowie rozgrywały się wówczas niestworzone rzeczy, które uatrakcyjniały przerabiane akurat wątki. Cynthia Hand, Brodi Ashton oraz Jodi Meadows zrobiły coś podobnego, tylko że ich pomysły przelane zostały na papier.„Moja Lady Jane" to opowieść o szesnastoletniej Jane, lubującej się w książkach, książkach i... tak, zgadliście, książkach. Zrobiłaby dla nich wszystko. Cóż więcej można o niej powiedzieć? Jej życie jest nieskomplikowane, ale do czasu. Pewnego dnia dowiaduje się, iż ma wyjść za Gifforda. Oczywiście nie jest tym faktem zachwycona, bo faceta nawet na oczy nie widziała. Jednak obyczaje w XVI-wiecznej Anglii stanowią jasno - rodzice mają znaczący wpływ na to, kogo poślubi ich pociecha. Ale to dopiero czubek góry lodowej, ponieważ małżeństwo ma drugie dno, a nawet i trzecie. Ogólnie rzecz ujmując: jest do bani.Mam mnóstwo przemyśleń po lekturze książki, ale jedno wybija się ponad wszystkie - motyw przemiany ludzi w zwierzęta. Wydaje mi się, że nigdy nie wpadłam na taki pomysł i w sumie się nie dziwię. Pomysł ten jest dla mnie nie do końca trafiony, choć w wielu książkowych przypadkach przydatny. Z początku świetnie się bawiłam, ale z czasem ten motyw zaczął mnie nudzić, aż w końcu męczyć. Szkoda, bo to chyba jedyny i największy minus książki. Taki klasyczny strzał w stopę.Nie mogę nie odnieść się do wielu pozytywnych opinii, w których zapewniano mnie o potężnej dawce dobrego humoru i śmiechu do łez. Nic takiego nie miało miejsca. Owszem, było dobrze. Dialogi lekkie, treść w przystępnym języku, cięte riposty, żarciki sytuacyjne, ale ani razu się nie zaśmiałam. Jednak mam na uwadze, że to tylko zbyt duże oczekiwania, a nie pewien brak. Gdybym tylko nie słuchała opinii innych, nawet nie zwróciłabym na to uwagi. Całość byłaby przyjemna i koniec. Ale niestety.Jak w przypadku każdej książki, warto odnieść się do bohaterów. Kto zwrócił moją uwagę?Lady Jane - uparta, inteligentna, o nietuzinkowej urodzie, która podobała się niewielu mężczyznom. Irytowała mnie jej miłość do książek, ponieważ były najważniejsze. Rozumiem miłość do słowa pisanego, ale Jane w wielu przypadkach przesadzała. Poza tym ten motyw przewijał się zbyt często. Jane wydawała mi się zbyt idealna. Wręcz mało prawdziwa.Gifford - facet o gołębim sercu i stalowych mięśniach. Mąż Jane, który pod jej wpływem zmienił nieco swoje zachowanie, ale mimo wszystko nie pozwolił sobie wejść na głowę. Nie sposób go było nie polubić i jest na samym szczycie listy moich ulubieńców. W zasadzie próżno szukać u niego wad. Wzbudzał same pozytywne emocje. Bohater idealny!Edward - nieco płochliwy, rozpieszczony i nieporadny szesnastolatek, który nie nawykł wykonywać prostych, codziennych czynności. Król, którego podstępem pozbawiono tronu i co do którego nieustannie żywiłam mieszane uczucia. Do teraz nie potrafię powiedzieć, czy jest postacią dla mnie pozytywną czy negatywną.Gdyby ktoś zapytał, jakie kolory kojarzą mi się z „Moją Lady Jane", odparłabym, że zdecydowanie zielony, czarny oraz żółty. Dlaczego? Zielony to symbol przyrody, pośród której działo się bardzo wiele. Pościgi, ucieczki i tego typu tematy. Czarny to symbol pewnej siostry Edwarda, której należałoby się wręcz bać. Czytając, miałam wrażenie, iż w jej żyłach płynęła smoła, a wieczorem diabeł mówił jej dobranoc. To zła kobieta była! A żółty to Gifford. Pocieszny i wesoły jegomość, przy którym chętnie spędzałabym całe dnie. To takie słońce, na widok którego człowiek zawsze się uśmiecha.„Moja Lady Jane" to dopiero pierwsza część serii „Ladyjanistki" i nie sposób odmówić autorkom umiejętności stworzenia pewnego klimatu, który charakteryzuje świetną przygodę. Mam nadzieję, że doczekam kiedyś ekranizacji, bo z pomocą najnowszej technologii, film na pewno wciągałby bez reszty. Ale póki co zostaje książka i własna wyobraźnia, która nie ma przecież żadnych ograniczeń.
Recenzja znajduje się również na moim blogu: blondiebooklover.blogspot.com"Moja Lady Jane" to książka, o której od paru miesięcy jest NAPRAWDĘ głośno. Recenzje na blogach, kanałach na YouTubie, bookstagramach i wszystkim innym - wydaje mi się, że każdy już zdążył ją przeczytać, przez co czuję się odrobinę w tyle, ale oto udało mi się w końcu to nadrobić i dzisiaj przychodzę do was z recenzją. Cała książkowa strona Internetu aż huczała od opinii tej powieści, ale jeżeli ciągle Wam mało i chcecie poznać moje skromne zdanie na jej temat to znaleźliście się we właściwym miejscu ;)Tytułową bohaterką książki jest szesnastoletnia Jane - kuzynka króla Edwarda, która ma objąć władzę w XVI-wiecznej Anglii z powodu jego śmiertelnej choroby i braku potomstwa. Dziewczyna jest typowym molem książkowym, najchętniej spędziłaby całe życie z nosem w książce. Wszystko byłoby całkowicie zwyczajne gdyby nie to, że nagle z dnia na dzień musi pogodzić się z tym, że jej życie przewraca się do góry nogami: ma poślubić zupełnie obcego mężczyznę - Gifforda (który, nawiasem mówiąc jest Eðianinem, czyli potrafi zmieniać się w zwierzę). Dodatkowo Jane zostaje wplątana w pewną intrygę, więc na pewno nie jest postacią, której zazdroszczę. Nic więcej na temat fabuły Wam nie zdradzę, musicie sami sięgnąć po tę książkę, aby dokładniej poznać losy nastolatki.Z ręką na sercu przyznaję, że to właśnie ogrom pozytywnych opinii miał wpływ na to, że przeczytałam "Moją Lady Jane". Trochę się obawiałam sięgając po nią, gdyż mam ten zaskakujący zwyczaj, że w większości przypadków po prostu nie podobają mi się książki, które podobają się każdemu. Kiedy słyszę o jakiejś powieści z każdej strony i za każdym razem kiedy przeglądam Internet widzę nową jej recenzję, to po prostu tracę ochotę na jej przeczytanie albo kiedy już to robię mam tak wysokie oczekiwania, że często się zawodzę. Ale nie martwcie się, nie tym razem! "Moja Lady Jane" to książka, którą wraz ze wszystkimi czytelnikami pokochałam całym sercem. Nie potrafię znaleźć chociaż jednej wady, która zepsuła mi przyjemność z czytania. Naprawdę.Fabuła jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i prawdziwą historią nastoletniej Jane, która w rzeczywistości rządziła Anglią zaledwie kilka dni, a potem została zabita. Autorki w godny podziwu sposób przekształciły tę historię we wspaniałą opowieść opartą na swojej własnej wersji wydarzeń. W tej zmienionej formie historia została wzbogacona o elementy fantastyczne. Bardzo spodobał mi się wątek Eðianinów, który został wprowadzony przez autorki i jest zupełną nowością. Otwarcie cieszę się, że w losy bohaterów nie został wpleciony element wampirów, wilkołaków czy innych schematycznych i oklepanych postaci fantastycznych.Jak widać po okładce, autorki są trzy. Tak, trzy. Nie, nie domyśliłabym się tego za żadne skarby, gdyby nie zostało to wydrukowane i wręcz podsunięte mi pod nos. Kobiety dobrały się po prostu idealnie. Nie widać różnicy w ich stylach pisania, czytając książkę wydawało mi się, że wszystko napisała jedna osoba. Próbuję wyobrazić sobie jak trudnym zadaniem musi być stworzenie tak fantastycznej, jednolitej historii przez trzy różne autorki i jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że chciałabym po prostu im pogratulować, bo jak dla mnie jest to osiągnięcie godne wszelkiego podziwu.Pokochałam całą sobą bohaterów, których poznajemy w książce. Darzę ich tak ogromną sympatią, że to dla mnie aż nowość bo zazwyczaj bohaterowie nie wywierają na mnie aż tak pozytywnego wrażenia. Humorystyczne wątki i dowcipne wypowiedzi sprawiły, że podczas czytania co chwilę wybuchałam głośnym śmiechem i praktycznie płakałam z rozbawienia.Z całego serca polecam wam tę książkę. Jestem doskonałym przykładem na to, że jest to powieść, która bawi do łez i absolutnie pozytywnie zaskakuje. Zapewniam Was, że nie będziecie się przy niej nudzić i mam nadzieję, że spodoba się Wam tak samo jak mi się spodobała. Pozdrawiam i zachęcam do lektury!
Na pewno wielu z Was, siedząc w szkolnej ławie cierpiało potężne katusze, gdy zaczynała się lekcja historii. Te wszystkie daty, miejsca, postacie... Jestem pewna, że nie tylko w mojej głowie rozgrywały się wówczas niestworzone rzeczy, które uatrakcyjniały przerabiane akurat wątki. Cynthia Hand, Brodi Ashton oraz Jodi Meadows zrobiły coś podobnego, tylko że ich pomysły przelane zostały na papier.„Moja Lady Jane" to opowieść o szesnastoletniej Jane, lubującej się w książkach, książkach i... tak, zgadliście, książkach. Zrobiłaby dla nich wszystko. Cóż więcej można o niej powiedzieć? Jej życie jest nieskomplikowane, ale do czasu. Pewnego dnia dowiaduje się, iż ma wyjść za Gifforda. Oczywiście nie jest tym faktem zachwycona, bo faceta nawet na oczy nie widziała. Jednak obyczaje w XVI-wiecznej Anglii stanowią jasno - rodzice mają znaczący wpływ na to, kogo poślubi ich pociecha. Ale to dopiero czubek góry lodowej, ponieważ małżeństwo ma drugie dno, a nawet i trzecie. Ogólnie rzecz ujmując: jest do bani.Mam mnóstwo przemyśleń po lekturze książki, ale jedno wybija się ponad wszystkie - motyw przemiany ludzi w zwierzęta. Wydaje mi się, że nigdy nie wpadłam na taki pomysł i w sumie się nie dziwię. Pomysł ten jest dla mnie nie do końca trafiony, choć w wielu książkowych przypadkach przydatny. Z początku świetnie się bawiłam, ale z czasem ten motyw zaczął mnie nudzić, aż w końcu męczyć. Szkoda, bo to chyba jedyny i największy minus książki. Taki klasyczny strzał w stopę.Nie mogę nie odnieść się do wielu pozytywnych opinii, w których zapewniano mnie o potężnej dawce dobrego humoru i śmiechu do łez. Nic takiego nie miało miejsca. Owszem, było dobrze. Dialogi lekkie, treść w przystępnym języku, cięte riposty, żarciki sytuacyjne, ale ani razu się nie zaśmiałam. Jednak mam na uwadze, że to tylko zbyt duże oczekiwania, a nie pewien brak. Gdybym tylko nie słuchała opinii innych, nawet nie zwróciłabym na to uwagi. Całość byłaby przyjemna i koniec. Ale niestety.Jak w przypadku każdej książki, warto odnieść się do bohaterów. Kto zwrócił moją uwagę?Lady Jane - uparta, inteligentna, o nietuzinkowej urodzie, która podobała się niewielu mężczyznom. Irytowała mnie jej miłość do książek, ponieważ były najważniejsze. Rozumiem miłość do słowa pisanego, ale Jane w wielu przypadkach przesadzała. Poza tym ten motyw przewijał się zbyt często. Jane wydawała mi się zbyt idealna. Wręcz mało prawdziwa.Gifford - facet o gołębim sercu i stalowych mięśniach. Mąż Jane, który pod jej wpływem zmienił nieco swoje zachowanie, ale mimo wszystko nie pozwolił sobie wejść na głowę. Nie sposób go było nie polubić i jest na samym szczycie listy moich ulubieńców. W zasadzie próżno szukać u niego wad. Wzbudzał same pozytywne emocje. Bohater idealny!Edward - nieco płochliwy, rozpieszczony i nieporadny szesnastolatek, który nie nawykł wykonywać prostych, codziennych czynności. Król, którego podstępem pozbawiono tronu i co do którego nieustannie żywiłam mieszane uczucia. Do teraz nie potrafię powiedzieć, czy jest postacią dla mnie pozytywną czy negatywną.Gdyby ktoś zapytał, jakie kolory kojarzą mi się z „Moją Lady Jane", odparłabym, że zdecydowanie zielony, czarny oraz żółty. Dlaczego? Zielony to symbol przyrody, pośród której działo się bardzo wiele. Pościgi, ucieczki i tego typu tematy. Czarny to symbol pewnej siostry Edwarda, której należałoby się wręcz bać. Czytając, miałam wrażenie, iż w jej żyłach płynęła smoła, a wieczorem diabeł mówił jej dobranoc. To zła kobieta była! A żółty to Gifford. Pocieszny i wesoły jegomość, przy którym chętnie spędzałabym całe dnie. To takie słońce, na widok którego człowiek zawsze się uśmiecha.„Moja Lady Jane" to dopiero pierwsza część serii „Ladyjanistki" i nie sposób odmówić autorkom umiejętności stworzenia pewnego klimatu, który charakteryzuje świetną przygodę. Mam nadzieję, że doczekam kiedyś ekranizacji, bo z pomocą najnowszej technologii, film na pewno wciągałby bez reszty. Ale póki co zostaje książka i własna wyobraźnia, która nie ma przecież żadnych ograniczeń.
Uwielbiam czasy tudorowskiej Anglii oraz książki fantastyczne i baśniowe, więc „Moja Lady Jane" wydawała się być dla mnie stworzoną. Książka opisuje historię Lady Jane Grey, niesławnej „dziewięciodniowej królowej" Anglii. Całość rozgrywa się w ostatnich dniach panowania umierającego Edwarda VI, następnie w krótkim okresie rządów tytułowej Jane Grey aż po przejęcie władzy przez Marię I. Opowieść ta jednak, delikatnie mówiąc, odbiega od znanej nam prawdy historycznej, a cały koncept książki oparty jest na fantastycznych postaciach Eðianów. Okazuje się, że część ludzi ma zdolności do przemiany w zwierzęta, jednakże ta odmienność nie jest zbyt dobrze widziana na dworze, w tym przez siostrę króla, Marię Tudor. Młody Edward VI (skąd inąd bardzo sympatyczny typowy nastolatek, który marzy raczej o pierwszym pocałunku niż o panowaniu Anglią) pada ofiarą spisku, w wyniku którego następczynią tronu ma zostać jego młodziutka Jane wraz z nowo poślubionym małżonkiem Giffordem. I wszystko byłoby zgodnie z prawdą historyczną, ale w tym momencie na scenę wkracza niesamowita wyobraźnia autorek powieści. Mąż Lady Jane okazuje się bowiem być koniem, który jedynie nocą przyjmuje ludzka postać. Początkowo niechętni sobie małżonkowie zostają uwikłani wbrew swojej woli w cały szereg spisków, w tym w przejęcie władzy po rzekomo zmarłym Edwardzie Rodzi się między nimi nić porozumienia i chęć pomocy młodemu królowi w odzyskaniu utraconego tronu oraz ocaleniu wszystkich Eðianów przed niechybną śmiercią na stosie, co planuje przyszła królowa Maria. Nie ulega wątpliwości, że ta opowieść potoczy się zupełnie innymi drogami niż przekazują nam to książki od historii. I w tym tkwi cały urok tej książki. Zamienia ona bowiem krwawą i smutną historię Jane Grey w prześmieszną opowieść o przyjaźni, miłości i odwadze, okraszoną tak lubianymi przeze mnie elementami baśniowymi. Jest to powieść niewątpliwie warta uwagi, zwłaszcza jeżeli macie ochotę na przyjemną baśń z nutką humoru.
Uwielbiam czasy tudorowskiej Anglii oraz książki fantastyczne i baśniowe, więc „Moja Lady Jane" wydawała się być dla mnie stworzoną. Książka opisuje historię Lady Jane Grey, niesławnej „dziewięciodniowej królowej" Anglii. Całość rozgrywa się w ostatnich dniach panowania umierającego Edwarda VI, następnie w krótkim okresie rządów tytułowej Jane Grey aż po przejęcie władzy przez Marię I. Opowieść ta jednak, delikatnie mówiąc, odbiega od znanej nam prawdy historycznej, a cały koncept książki oparty jest na fantastycznych postaciach Eðianów. Okazuje się, że część ludzi ma zdolności do przemiany w zwierzęta, jednakże ta odmienność nie jest zbyt dobrze widziana na dworze, w tym przez siostrę króla, Marię Tudor. Młody Edward VI (skąd inąd bardzo sympatyczny typowy nastolatek, który marzy raczej o pierwszym pocałunku niż o panowaniu Anglią) pada ofiarą spisku, w wyniku którego następczynią tronu ma zostać jego młodziutka Jane wraz z nowo poślubionym małżonkiem Giffordem. I wszystko byłoby zgodnie z prawdą historyczną, ale w tym momencie na scenę wkracza niesamowita wyobraźnia autorek powieści. Mąż Lady Jane okazuje się bowiem być koniem, który jedynie nocą przyjmuje ludzka postać. Początkowo niechętni sobie małżonkowie zostają uwikłani wbrew swojej woli w cały szereg spisków, w tym w przejęcie władzy po rzekomo zmarłym Edwardzie Rodzi się między nimi nić porozumienia i chęć pomocy młodemu królowi w odzyskaniu utraconego tronu oraz ocaleniu wszystkich Eðianów przed niechybną śmiercią na stosie, co planuje przyszła królowa Maria. Nie ulega wątpliwości, że ta opowieść potoczy się zupełnie innymi drogami niż przekazują nam to książki od historii. I w tym tkwi cały urok tej książki. Zamienia ona bowiem krwawą i smutną historię Jane Grey w prześmieszną opowieść o przyjaźni, miłości i odwadze, okraszoną tak lubianymi przeze mnie elementami baśniowymi. Jest to powieść niewątpliwie warta uwagi, zwłaszcza jeżeli macie ochotę na przyjemną baśń z nutką humoru.