Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Stany...
16/08/2022
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
" Nie mogłem przestać się uśmiechać - i wcale nie chciałem."*Dean i Dre nie znoszą się... a przynajmniej tak sądzą. Pomimo tego, że jako synowi dwójki rywali politycznych ich drogi dość często się krzyżują, to tak naprawdę nigdy nie mili okazji się poznać. Zmienia się to jednak, gdy na jednym z wieców politycznych zostaje ogłoszony alarm bombowy, a oni zostają zamknięci razem w schroni i skazani na własne towarzystwo...*Widzicie ten cytat na górze... Tak, to super, ponieważ to właśnie on najlepiej oddaje moje odczucia względem „Stanów Zjednoczonych Miłości". Czytając historię Dre i Dean'a po prostu dobrze się bawiłam. Jak dla mnie jest to lekka i przyjemna młodzieżówka, przy której można się pośmiać i odpocząć .*Za największe zalety książki uważam fajną kreację bohaterów. Zarówno Dean jak i Dre... no dobra zwłaszcza Dre... mogą pochwalić się, że tak to nazwę „unikatowymi" osobowościami oraz humor, dzięki któremu ta historia świetnie nadaje się na comfort read.*Natomiast jeśli miałabym mieć jakieś „ale" to postawiłabym na momentami przeciąganą fabułę. Część scen może nie tylko było zbędnych, co jak na mój były one za bardzo rozpisane.*Na koniec jeszcze mała uwaga... Wiele osób porównuje ten tytuł do „Red, White, Royal Blue" i o ile co do podobieństw motywu przewodniego mogę się zgodzić, to... Książki mają moim zdaniem zupełnie inny „vibe" i o ile „Stany..." czytało mi się bardzo przyjemnie, tak „Red..." męczyłam bardzo długo i to tylko po to, żeby po 2/3 zakończyć moją przygodę z nią jak DNF.*Wracając do recenzji... „Stany..." oceniam na 7½/10 i zachęcam do lektury każdego kto szuka fajnej młodzieżówki do połknięcia w kilka godzin.
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
" Nie mogłem przestać się uśmiechać - i wcale nie chciałem."*Dean i Dre nie znoszą się... a przynajmniej tak sądzą. Pomimo tego, że jako synowi dwójki rywali politycznych ich drogi dość często się krzyżują, to tak naprawdę nigdy nie mili okazji się poznać. Zmienia się to jednak, gdy na jednym z wieców politycznych zostaje ogłoszony alarm bombowy, a oni zostają zamknięci razem w schroni i skazani na własne towarzystwo...*Widzicie ten cytat na górze... Tak, to super, ponieważ to właśnie on najlepiej oddaje moje odczucia względem „Stanów Zjednoczonych Miłości". Czytając historię Dre i Dean'a po prostu dobrze się bawiłam. Jak dla mnie jest to lekka i przyjemna młodzieżówka, przy której można się pośmiać i odpocząć .*Za największe zalety książki uważam fajną kreację bohaterów. Zarówno Dean jak i Dre... no dobra zwłaszcza Dre... mogą pochwalić się, że tak to nazwę „unikatowymi" osobowościami oraz humor, dzięki któremu ta historia świetnie nadaje się na comfort read.*Natomiast jeśli miałabym mieć jakieś „ale" to postawiłabym na momentami przeciąganą fabułę. Część scen może nie tylko było zbędnych, co jak na mój były one za bardzo rozpisane.*Na koniec jeszcze mała uwaga... Wiele osób porównuje ten tytuł do „Red, White, Royal Blue" i o ile co do podobieństw motywu przewodniego mogę się zgodzić, to... Książki mają moim zdaniem zupełnie inny „vibe" i o ile „Stany..." czytało mi się bardzo przyjemnie, tak „Red..." męczyłam bardzo długo i to tylko po to, żeby po 2/3 zakończyć moją przygodę z nią jak DNF.*Wracając do recenzji... „Stany..." oceniam na 7½/10 i zachęcam do lektury każdego kto szuka fajnej młodzieżówki do połknięcia w kilka godzin.