Bóg wiary i rozumu Podstawy chrześcijańskiej teologii Robert Sokolowski Książka
Wydawnictwo: | Fundacja Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 278 |
Format: | 148x195mm |
Rok wydania: | 2015 |
Szczegółowe informacje na temat książki Bóg wiary i rozumu Podstawy chrześcijańskiej teologii
Wydawnictwo: | Fundacja Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii |
EAN: | 9788393691777 |
Autor: | Robert Sokolowski |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 278 |
Format: | 148x195mm |
Rok wydania: | 2015 |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Oceny i recenzje książki Bóg wiary i rozumu Podstawy chrześcijańskiej teologii
Po zakończeniu czytania książki doszedłem do wniosku, że powinienem samodzielnie się do niej odnieść, mimo ryzyka popełnienia błędu w krytyce; a, jako że nie mam w swoim otoczeniu osób, których ta książka akurat by interesowała, postanowiłem podzielić się moim odbiorem książki w komentarzach w Internecie.Fragmenty książki umieszczone na jej okładce, przedmowy i pierwszy rozdział okazały się na tyle zachęcające, że chciałem przeczytać całą książkę. I do tej części książki się odniosę, tj. do rozdziału o św. Anzelmie:Anzelm próbował udowodnić rzeczywiste istnienie "czegoś, od czego nic większego nie można pomyśleć". Anzelm prawdziwie twierdzi, że:Jednak to, co głupiec rozumie i jest "w" jego intelekcie, nie jest "tym, ponad co nic większego nie może być pomyślane". To, co jest "w" jego intelekcie, jest MYŚLĄ o "tym", a nie "tym".Tymi dwoma zdaniami pokazałem, że jedno z wynikań Anzelma jest fałszywe.A nawet jeśli to coś, od czego nic większego nie można pomyśleć, rzeczywiście istnieje; to nie jest to jeszcze dowodem na to, że to coś jest Bogiem. I nie jest to jeszcze dowodem na to, że ten Bóg jest Bogiem, w którego wierzą chrześcijanie.Na koniec przypominam, że Anzelm nie dowiódł rzeczywistego istnienia tego "czegoś", ani tego, że to jest Bogiem i to Bogiem, w którego wierzą chrześcijanie. Po prostu chciałem zwrócić uwagę na zagadnienia, którymi należy się zająć, nawet jak to się udowodni.Niestety zacząłem czytać kolejne rozdziały i były one poświęcone cnocie. Co więcej, autor książki zachęcał do cierpienia i odczuwania poczucia winy; co było dla mnie oburzające. Długotrwałe cierpienie i nauczenie się odczuwania poczucia winy z powodu najmniejszych przewinień może prowadzić do stanów głębokiego smutku, apatii; a także do psychozy.A jeśli chodzi o to, do czego przekonała mnie ta książka, to:1) Zgadzam się z tym, że Bóg do całości nie należy, tj. nie jest żadnym z przedmiotów takich jak myszka czy krzesło; nie istnieje "w" żadnym z umysłów. Możliwe, że są jeszcze inne sfery należące do całości; ale nie potrafię ich nazwać, dlatego poprzestałem na tych dwóch.2) Zgadzam się z tym, że Bóg, w którego wierzą chrześcijanie, nie jest taki, jaki nie jest ten Bóg i że ludzie innych znanych mi wyznań w takiego Boga jak chrześcijanie nie wierzą; a wierzą w Boga, który jest w świecie.
Po zakończeniu czytania książki doszedłem do wniosku, że powinienem samodzielnie się do niej odnieść, mimo ryzyka popełnienia błędu w krytyce; a, jako że nie mam w swoim otoczeniu osób, których ta książka akurat by interesowała, postanowiłem podzielić się moim odbiorem książki w komentarzach w Internecie.Fragmenty książki umieszczone na jej okładce, przedmowy i pierwszy rozdział okazały się na tyle zachęcające, że chciałem przeczytać całą książkę. I do tej części książki się odniosę, tj. do rozdziału o św. Anzelmie:Anzelm próbował udowodnić rzeczywiste istnienie "czegoś, od czego nic większego nie można pomyśleć". Anzelm prawdziwie twierdzi, że:Jednak to, co głupiec rozumie i jest "w" jego intelekcie, nie jest "tym, ponad co nic większego nie może być pomyślane". To, co jest "w" jego intelekcie, jest MYŚLĄ o "tym", a nie "tym".Tymi dwoma zdaniami pokazałem, że jedno z wynikań Anzelma jest fałszywe.A nawet jeśli to coś, od czego nic większego nie można pomyśleć, rzeczywiście istnieje; to nie jest to jeszcze dowodem na to, że to coś jest Bogiem. I nie jest to jeszcze dowodem na to, że ten Bóg jest Bogiem, w którego wierzą chrześcijanie.Na koniec przypominam, że Anzelm nie dowiódł rzeczywistego istnienia tego "czegoś", ani tego, że to jest Bogiem i to Bogiem, w którego wierzą chrześcijanie. Po prostu chciałem zwrócić uwagę na zagadnienia, którymi należy się zająć, nawet jak to się udowodni.Niestety zacząłem czytać kolejne rozdziały i były one poświęcone cnocie. Co więcej, autor książki zachęcał do cierpienia i odczuwania poczucia winy; co było dla mnie oburzające. Długotrwałe cierpienie i nauczenie się odczuwania poczucia winy z powodu najmniejszych przewinień może prowadzić do stanów głębokiego smutku, apatii; a także do psychozy.A jeśli chodzi o to, do czego przekonała mnie ta książka, to:1) Zgadzam się z tym, że Bóg do całości nie należy, tj. nie jest żadnym z przedmiotów takich jak myszka czy krzesło; nie istnieje "w" żadnym z umysłów. Możliwe, że są jeszcze inne sfery należące do całości; ale nie potrafię ich nazwać, dlatego poprzestałem na tych dwóch.2) Zgadzam się z tym, że Bóg, w którego wierzą chrześcijanie, nie jest taki, jaki nie jest ten Bóg i że ludzie innych znanych mi wyznań w takiego Boga jak chrześcijanie nie wierzą; a wierzą w Boga, który jest w świecie.