Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Kamila Zając
31/07/2023
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Katarzyna Janus zaskarbiła sobie moje czytelnicze serce kilka lat temu serią Błękitny dom.Książkę "Mam na imię Walentyna " czytałam kilka lat temu ,lecz zachowałam o niej jedynie mgliste wspomnienia i ogólnie przeświadczenie, że dobrze mi się ją czytało.Kojarzyłam też jednego z bohaterów- Borysa.Z ciekawością sięgnęłam więc po lekturę, zaliczającą się do literackich cegiełek- w końcu czterysta siedemdziesiąt stron to niemało.Autorka ma jednak dar czarowania swoich czytelniczek.Sposób snucia opowieści, wyjątkowe, wielowątkowa przemyślana i pełna emocji fabuła tworzą przepis na coś naprawdę wyjątkowego.Walentyna jest młodą trzydziestokilkuletnią kobietą , z zawodu lekarzem -choć jej marzycielski charakterem i bujną wyobraźnią zdecydowanie nie pasuje do środowiska w którym na co dzień funkcjonuje.A jednak to na wyjeździe służbowym poznaje Pięknego Borysa i choć wie, że nie jest to dla niej dobrym materiałem na życiowego partnera pozwala sobie na chwilę zapomnienia w jego ramionach. I jest jeszcze on.Marcin.Nie tak intrygujący , lecz pewny. Nieco nieśmiały, lecz przy tym mądry i opiekuńczy.Czy Walentyna zdecyduje się dać szansę chłopakowi o którym nigdy nie myślała w kategoriach damsko- męskich?I co wspólnego z tą historią ma słoneczna Italia?O tym musicie się przekonać.Ja po raz kolejny dałam się porwać i absolutnie nie żałuję.Włoskie pejzaże, nieoczekiwane zwroty akcji - zwłaszcza mniej więcej od dwieście sześćdziesiątej strony- i cała gama emocji.Od radości, poprzez zdumienie do irytacji i głębokiego wzruszenia.Jednym słowem mamy tu dosłownie wszystko.Kolejne strony znikają nie wiadomo kiedy. Gwarantuję nie zawiedziecie się A ja zdecydowanie zakochałam się w tej niesamowicie barwnej powieści i polecam ją całym sercem
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Katarzyna Janus zaskarbiła sobie moje czytelnicze serce kilka lat temu serią Błękitny dom.Książkę "Mam na imię Walentyna " czytałam kilka lat temu ,lecz zachowałam o niej jedynie mgliste wspomnienia i ogólnie przeświadczenie, że dobrze mi się ją czytało.Kojarzyłam też jednego z bohaterów- Borysa.Z ciekawością sięgnęłam więc po lekturę, zaliczającą się do literackich cegiełek- w końcu czterysta siedemdziesiąt stron to niemało.Autorka ma jednak dar czarowania swoich czytelniczek.Sposób snucia opowieści, wyjątkowe, wielowątkowa przemyślana i pełna emocji fabuła tworzą przepis na coś naprawdę wyjątkowego.Walentyna jest młodą trzydziestokilkuletnią kobietą , z zawodu lekarzem -choć jej marzycielski charakterem i bujną wyobraźnią zdecydowanie nie pasuje do środowiska w którym na co dzień funkcjonuje.A jednak to na wyjeździe służbowym poznaje Pięknego Borysa i choć wie, że nie jest to dla niej dobrym materiałem na życiowego partnera pozwala sobie na chwilę zapomnienia w jego ramionach. I jest jeszcze on.Marcin.Nie tak intrygujący , lecz pewny. Nieco nieśmiały, lecz przy tym mądry i opiekuńczy.Czy Walentyna zdecyduje się dać szansę chłopakowi o którym nigdy nie myślała w kategoriach damsko- męskich?I co wspólnego z tą historią ma słoneczna Italia?O tym musicie się przekonać.Ja po raz kolejny dałam się porwać i absolutnie nie żałuję.Włoskie pejzaże, nieoczekiwane zwroty akcji - zwłaszcza mniej więcej od dwieście sześćdziesiątej strony- i cała gama emocji.Od radości, poprzez zdumienie do irytacji i głębokiego wzruszenia.Jednym słowem mamy tu dosłownie wszystko.Kolejne strony znikają nie wiadomo kiedy. Gwarantuję nie zawiedziecie się A ja zdecydowanie zakochałam się w tej niesamowicie barwnej powieści i polecam ją całym sercem