Wieczorny wiatr Jean d'Ormesson Książka
Wydawnictwo: | Marginesy |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 400 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2016 |
Szczegółowe informacje na temat książki Wieczorny wiatr
Wydawnictwo: | Marginesy |
EAN: | 9788365282231 |
Autor: | Jean d'Ormesson |
Tłumaczenie: | Joanna Polachowska |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 400 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2016 |
Data premiery: | 2016-01-20 |
Podmiot odpowiedzialny: | Wydawnictwo Marginesy Sp. z o.o Mierosławskiego 11a 01-527 Warszawa PL e-mail: [email protected] |
Podobne do Wieczorny wiatr
Inne książki z kategorii Literatura obyczajowa
Oceny i recenzje książki Wieczorny wiatr
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Według mnie jest to powieść postmodernistyczna. Na szczęście napisana z wielkim talentem i oryginalnością oraz przede wszystkim z myślą przewodnią. Nie ma więc tu katastrof i życia bez sensu, ale mamy intrygująco napisaną sagę rodzinną dwóch w zasadzie rodów. Jedno drzewo genealogiczne rozrysowane zostało na wnętrzu okładki przedniej, a drugie drzewo genealogiczne - na wnętrzu okładki tylnej. Dodam od siebie, że początek tomu drugiego, w który już się wgryzam, to mapki z podróżami postaci z tomu pierwszego... Dziękuję autorze za tę mapę myśli. Jest pomocna.Przyznam szczerze, że przez 130 stron byłam zdezorientowana. Co się zaczęłam wciągać w akcję, to przerywała ją dygresja narracyjna. Ale wreszcie się dałam oczarować temu światu przedstawionemu i potem czytało mi się ten tom szybko i z ciekawością.Myśl przewodnią autor sugeruje w 'pierwszych słowach książki' we wstępie odautorskim. Mówi tak:'Przez długie wieki, właściwie nawet tysiąclecia, świat niewiele się zmienił. (...) Na lądzie królował koń (...) XX (...)to pierwszy wiek, w którym koń przestał odgrywać podstawową rolę w życiu człowieka. Para, elektryczność, samochód, samolot gruntownie zmieniają świat. Kula ziemska się kurczy. Trylogia 'Wieczorny wiatr' to przede wszystkim opowieść o tym zintegrowanym świecie'.Tak mówi autor, ale to co, chce przekazać w tej historii, nie jest podane wprost. Wyłania się jak elementy puzzli. Po kolei, fragmentami. Gdzieś pod koniec książki narrator mówi, że z takich poszatkowanych historii ludzkich wyłania się historia świata. I mnie, z tych poszatkowanych historii i z mojej jeszcze bardziej poszatkowanej wiedzy historycznej, wyłonił się i Hegel i dusza świata i ten nieszczęsny postmodernizm, który mówi, że w literaturze wszystko już było, że jest nakładającą się na siebie fikcją. Autor balansuje pomiędzy fikcyjnością świata przedstawionego, a jego prawdą. Bo narratora umieścił w tymże świecie, to syn przyjaciół córek Landsdowna. Jednocześnie co jakiś czas pokazuje czytelnikowi, że jest to świat fikcyjny.Gdzieś w połowie książki zdałam sobie sprawę, że rody z pierwszego drzewa genealogicznego, a więc Wrońskich, Wołkońskich, O'Shaughnessych i McNeillów, z którego wywiodły się potem siostry: Pandora, Atlanta, Vanessa i Jessica to rody arystokratyczne, reprezentujące Europę zhierarchizowaną, monarchiczną ze ściśle określonymi i stałymi podziałami klasowymi. Jednocześnie opisy życia Seana, Briana, Piotra Wasiliewicza czy Marii pokazują, iż ich życiem kierują takie same namiętności co zwykłych ludzi, że zdrada i rozczarowanie bolą tak samo, że grzech zdarza się i w świecie wielkich pieniędzy. Brian i Nicolas w efekcie wielu zdarzeń zajmowali się wyjazdem na kolonie brytyjskie, zaś kobiety z tych rodów pachniały, kupowały śliczne suknie i żyły sobie jak piękne, ale nieużyteczne stworzonka. To jest gałąź europejska i feudalna. Natomiast drugie drzewo genealogiczne to protoplaści braci Romero: Carlosa, Augustina, Javiera i Louisa Miguela. Ich postacie to ludzie z kompletnie odmiennego bieguna niż protoplaści sióstr z pierwszego drzewa. I chyba tylko wiek XX z całymi tymi izmami będzie mógł doprowadzić do zetknięcia się tych dwóch wszechświatów. Ci przodkowie to polski żyd, syn lubelskiego rabina, to mulatka, to wreszcie zdobywcy Nowego Świata, osoby ciekawe i radzące sobie w życiu przy pomocy własnych umiejętności, talentów i słabostek, ale nie mające nic wspólnego z arystokracją i Europą.Tutaj, w pierwszym tomie, historie kolejnych osób idą oddzielnie od siebie, dążąc do zetknięcia w tomie drugim i trzecim, tak myślę. Świat Stary zetknie się więc ze Światem Nowym.Poza tym wszystkim mamy kilka miłosnych historii, pięknych i tragicznych, o uczuciach, które łączyły i dzieliły ludzi.Podsumowując, widzę, że trafiłam na książki nowatorskie, pięknie napisane i inteligentne, które coś mi powiedzą o świecie. Pierwszy tom to dopiero preludium. Cieszę się, że mam na półce pozostałe tomy, że nie będę musiała czekać rok. To wymagająca lektura, ale warto.
Według mnie jest to powieść postmodernistyczna. Na szczęście napisana z wielkim talentem i oryginalnością oraz przede wszystkim z myślą przewodnią. Nie ma więc tu katastrof i życia bez sensu, ale mamy intrygująco napisaną sagę rodzinną dwóch w zasadzie rodów. Jedno drzewo genealogiczne rozrysowane zostało na wnętrzu okładki przedniej, a drugie drzewo genealogiczne - na wnętrzu okładki tylnej. Dodam od siebie, że początek tomu drugiego, w który już się wgryzam, to mapki z podróżami postaci z tomu pierwszego... Dziękuję autorze za tę mapę myśli. Jest pomocna.Przyznam szczerze, że przez 130 stron byłam zdezorientowana. Co się zaczęłam wciągać w akcję, to przerywała ją dygresja narracyjna. Ale wreszcie się dałam oczarować temu światu przedstawionemu i potem czytało mi się ten tom szybko i z ciekawością.Myśl przewodnią autor sugeruje w 'pierwszych słowach książki' we wstępie odautorskim. Mówi tak:'Przez długie wieki, właściwie nawet tysiąclecia, świat niewiele się zmienił. (...) Na lądzie królował koń (...) XX (...)to pierwszy wiek, w którym koń przestał odgrywać podstawową rolę w życiu człowieka. Para, elektryczność, samochód, samolot gruntownie zmieniają świat. Kula ziemska się kurczy. Trylogia 'Wieczorny wiatr' to przede wszystkim opowieść o tym zintegrowanym świecie'.Tak mówi autor, ale to co, chce przekazać w tej historii, nie jest podane wprost. Wyłania się jak elementy puzzli. Po kolei, fragmentami. Gdzieś pod koniec książki narrator mówi, że z takich poszatkowanych historii ludzkich wyłania się historia świata. I mnie, z tych poszatkowanych historii i z mojej jeszcze bardziej poszatkowanej wiedzy historycznej, wyłonił się i Hegel i dusza świata i ten nieszczęsny postmodernizm, który mówi, że w literaturze wszystko już było, że jest nakładającą się na siebie fikcją. Autor balansuje pomiędzy fikcyjnością świata przedstawionego, a jego prawdą. Bo narratora umieścił w tymże świecie, to syn przyjaciół córek Landsdowna. Jednocześnie co jakiś czas pokazuje czytelnikowi, że jest to świat fikcyjny.Gdzieś w połowie książki zdałam sobie sprawę, że rody z pierwszego drzewa genealogicznego, a więc Wrońskich, Wołkońskich, O'Shaughnessych i McNeillów, z którego wywiodły się potem siostry: Pandora, Atlanta, Vanessa i Jessica to rody arystokratyczne, reprezentujące Europę zhierarchizowaną, monarchiczną ze ściśle określonymi i stałymi podziałami klasowymi. Jednocześnie opisy życia Seana, Briana, Piotra Wasiliewicza czy Marii pokazują, iż ich życiem kierują takie same namiętności co zwykłych ludzi, że zdrada i rozczarowanie bolą tak samo, że grzech zdarza się i w świecie wielkich pieniędzy. Brian i Nicolas w efekcie wielu zdarzeń zajmowali się wyjazdem na kolonie brytyjskie, zaś kobiety z tych rodów pachniały, kupowały śliczne suknie i żyły sobie jak piękne, ale nieużyteczne stworzonka. To jest gałąź europejska i feudalna. Natomiast drugie drzewo genealogiczne to protoplaści braci Romero: Carlosa, Augustina, Javiera i Louisa Miguela. Ich postacie to ludzie z kompletnie odmiennego bieguna niż protoplaści sióstr z pierwszego drzewa. I chyba tylko wiek XX z całymi tymi izmami będzie mógł doprowadzić do zetknięcia się tych dwóch wszechświatów. Ci przodkowie to polski żyd, syn lubelskiego rabina, to mulatka, to wreszcie zdobywcy Nowego Świata, osoby ciekawe i radzące sobie w życiu przy pomocy własnych umiejętności, talentów i słabostek, ale nie mające nic wspólnego z arystokracją i Europą.Tutaj, w pierwszym tomie, historie kolejnych osób idą oddzielnie od siebie, dążąc do zetknięcia w tomie drugim i trzecim, tak myślę. Świat Stary zetknie się więc ze Światem Nowym.Poza tym wszystkim mamy kilka miłosnych historii, pięknych i tragicznych, o uczuciach, które łączyły i dzieliły ludzi.Podsumowując, widzę, że trafiłam na książki nowatorskie, pięknie napisane i inteligentne, które coś mi powiedzą o świecie. Pierwszy tom to dopiero preludium. Cieszę się, że mam na półce pozostałe tomy, że nie będę musiała czekać rok. To wymagająca lektura, ale warto.