Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Ewelina Przespolewska
24/07/2023
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Spodobała mi się opowieść Berena, kiedy robił podchody pod piękną Tinuviel. Różniło ich wiele, choćby to, że on był gnomem. Uważano ich za istoty zdradzieckie, okrutne i wiarołomne. Nie bardzo wiedziałam kim jest ona, prawdopodobnie elfem, tylko ukazana została przez pryzmat doskonałości, piękności i delikatności, gdyż tańczyła niczym płatki kwiatu na wietrze. Początkowo się go wystraszyła, ale później nasłuchiwała jego nawoływań. Zaprowadziła tanecznym krokiem do swojego domu. Kiedy ujrzał jej ojca, powiedział:,,A zatem, o królu, pragnę twojej córki Tinuviel, jest bowiem najpiękniejszą i najmilszą ze wszystkich panien, o jakich kiedykolwiek śniłem".Król natomiast nakazał mu z drwiną zdobyć rzecz, której nikomu innemu się nie udało. Samo czytanie tego przez co przechodził i co go spotykało, bolało. Musiał udać się po kłamstwo, by nie odebrali mu życia. Spotkał tam strasznego Tevilda, który był kotem. Stał się jego sługą kuchennym, często poniewieranym i żałował, że tu trafił. W tym czasie jego ukochana pytała matki swojej o losy Berena za którym tęskniła. Niestety jej plany uwolnienia go nie zostały dobrze przyjęte. Król uwięził swoją córkę w specjalnym domku i nakazał czekać, aż o nim zapomni. Opowieść o tym, co robiła była dla mnie pierwszą tak znaną, zmieszaną i zdumiewającą rzeczą jednocześnie. Pomysłowość jej była godna podziwu, tak jak tęsknota za tym, który gdy tańczyła i śpiewała, wpatrywał się w nią z uwielbieniem. Autor w jakiekolwiek poszukiwania, czy przejścia wplata inne opowieści, by postać, czy osobnik, która się pojawia, była nam znana z tego kim, lub czym jest, skąd się wziął i co robi. Tym sposobem jeśli ukazana jest osoba zwykła, choć magiczna, wiemy jak się zachowa i co potrafi. Nawet pies, kiedy przemawiał do uciekającej Tinuviel miał w sobie coś z człowieka. Każda postać, która się pojawiła była zwyczajna i niezwyczajna jednocześnie. Potrafiła pomagać i kuć, choć w dziwny sposób wiedzieli o kogo jej chodziło, gdy o Berenie wspominała. Ciężko się było oderwać od tekstu, gdyż nie było takiej siły ani mocy, która podpowiedziałaby jak się to wszystko zakończy. I choć imiona występujących tu osób początkowo mi się mieszały ze względu na podobieństwo, to później od razu wiedziałam o kogo chodziło. Podpowiedzią były cechy charakteru, które postacie posiadały. Każdy był bowiem inny i znany z pewnej charakterystyki. Powtarzanie tego zapadało mi w pamięci i trudność wymowy imienia zanikała. Nie sądziłam, że opowieści pochłonie mnie na tyle, że z niecierpliwością wyczekuję teraz kolejnego tomu Księgi Zaginionych Opowieści:-)Naprawdę bardzo ją polecam!
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Spodobała mi się opowieść Berena, kiedy robił podchody pod piękną Tinuviel. Różniło ich wiele, choćby to, że on był gnomem. Uważano ich za istoty zdradzieckie, okrutne i wiarołomne. Nie bardzo wiedziałam kim jest ona, prawdopodobnie elfem, tylko ukazana została przez pryzmat doskonałości, piękności i delikatności, gdyż tańczyła niczym płatki kwiatu na wietrze. Początkowo się go wystraszyła, ale później nasłuchiwała jego nawoływań. Zaprowadziła tanecznym krokiem do swojego domu. Kiedy ujrzał jej ojca, powiedział:,,A zatem, o królu, pragnę twojej córki Tinuviel, jest bowiem najpiękniejszą i najmilszą ze wszystkich panien, o jakich kiedykolwiek śniłem".Król natomiast nakazał mu z drwiną zdobyć rzecz, której nikomu innemu się nie udało. Samo czytanie tego przez co przechodził i co go spotykało, bolało. Musiał udać się po kłamstwo, by nie odebrali mu życia. Spotkał tam strasznego Tevilda, który był kotem. Stał się jego sługą kuchennym, często poniewieranym i żałował, że tu trafił. W tym czasie jego ukochana pytała matki swojej o losy Berena za którym tęskniła. Niestety jej plany uwolnienia go nie zostały dobrze przyjęte. Król uwięził swoją córkę w specjalnym domku i nakazał czekać, aż o nim zapomni. Opowieść o tym, co robiła była dla mnie pierwszą tak znaną, zmieszaną i zdumiewającą rzeczą jednocześnie. Pomysłowość jej była godna podziwu, tak jak tęsknota za tym, który gdy tańczyła i śpiewała, wpatrywał się w nią z uwielbieniem. Autor w jakiekolwiek poszukiwania, czy przejścia wplata inne opowieści, by postać, czy osobnik, która się pojawia, była nam znana z tego kim, lub czym jest, skąd się wziął i co robi. Tym sposobem jeśli ukazana jest osoba zwykła, choć magiczna, wiemy jak się zachowa i co potrafi. Nawet pies, kiedy przemawiał do uciekającej Tinuviel miał w sobie coś z człowieka. Każda postać, która się pojawiła była zwyczajna i niezwyczajna jednocześnie. Potrafiła pomagać i kuć, choć w dziwny sposób wiedzieli o kogo jej chodziło, gdy o Berenie wspominała. Ciężko się było oderwać od tekstu, gdyż nie było takiej siły ani mocy, która podpowiedziałaby jak się to wszystko zakończy. I choć imiona występujących tu osób początkowo mi się mieszały ze względu na podobieństwo, to później od razu wiedziałam o kogo chodziło. Podpowiedzią były cechy charakteru, które postacie posiadały. Każdy był bowiem inny i znany z pewnej charakterystyki. Powtarzanie tego zapadało mi w pamięci i trudność wymowy imienia zanikała. Nie sądziłam, że opowieści pochłonie mnie na tyle, że z niecierpliwością wyczekuję teraz kolejnego tomu Księgi Zaginionych Opowieści:-)Naprawdę bardzo ją polecam!