Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Matka Makryna
15/02/2016
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Wiedziałam, ze autor interesuje się starymi książkami, broszurkami itd., ale takiej wspaniałej stylizacji językowej to się nie spodziewałam! Jest to przyjemność czytelnicza sama w sobie, sprawne naśladowanie i XIX-wiecznych utworów hagiograficznych, a nawet pogłos pierwszego utworu rosyjskiej literatury, chyba z XVII wieku, czyli 'Opowieści budującej o świątobliwej męczennicy Teodorze', którą miałam kiedyś wątpliwą przyjemność czytać na 'zaliczenie z literatury rosyjskiej'.
Izabela Łęcka
18/02/2019
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Wiedziałam, ze autor interesuje się starymi książkami, broszurkami itd., ale takiej wspaniałej stylizacji językowej to się nie spodziewałam! Jest to przyjemność czytelnicza sama w sobie, sprawne naśladowanie i XIX-wiecznych utworów hagiograficznych, a nawet pogłos pierwszego utworu rosyjskiej literatury, chyba z XVII wieku, czyli 'Opowieści budującej o świątobliwej męczennicy Teodorze', którą miałam kiedyś wątpliwą przyjemność czytać na 'zaliczenie z literatury rosyjskiej'.No więc w książce wszystkiego dowiadujemy się już na początku. Że opowieść męczennicy Makryny to mistyfikacja, że prawdziwe jej losy są inne. I dalej autor opowiada dwutorowo, o mękach zakonnic unitek od Moskali i o tragicznym życiu prawdziwej bohaterki, Julki, wdowy po Wińczu, pułkowniku wojsk radzieckich. Opowieść ta, ta prawdziwa, zestawiona z pompatycznością zmyślonej, ale poparta prawdziwymi ranami na ciele kobiety, zapiera dech w piersiach czytelnika. Dosłownie. Bo życie jej nie oszczędzało. Poniżana, maltretowana, bez żadnej pomocy, w dodatku i bez pocieszenia, bo świat był taki, że że za żoną bitą przez męża nikt się nie opowiedział, że ksiądz na spowiedzi nie dość, że nie pocieszył, to jeszcze wyśmiał. Że wdowa bez grosza przy duszy skazana była na żebranie. itd.Autorowi udało się dotrzeć do istoty hipokryzji w myśleniu ówczesnym i może teraźniejszym. Okazało się bowiem, co pokazały autentyczne losy fałszywej matki Makryny Mieczysławskiej, że o ile 'biedne' cierpienie świat, ludzie, my, ośmieszymy, to takież samo cierpienie martyrologiczne ozłocimy. Że lubimy mity i symbole i cuda, że zawsze tak było, w opisanym Paryżu i Rzymie z czasów Mickiewicza i Czartoryskiego, i teraz.Lament 'głupiej Julki', jak mówi o sobie fałszywa Makryna, wywarł na mnie wielkie wrażenie. Bardzo mnie poruszył. No a poza tym jest to wspaniale napisana książka, o wielkiej wartości artystycznej. Na pewno 'komisja Nike' miała wielki dylemat co wybrać.http://literackie-zamieszanie.blogspot.com/2016/01/jacek-dehnel-matka-makryna-stylizcja-i.html
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Wiedziałam, ze autor interesuje się starymi książkami, broszurkami itd., ale takiej wspaniałej stylizacji językowej to się nie spodziewałam! Jest to przyjemność czytelnicza sama w sobie, sprawne naśladowanie i XIX-wiecznych utworów hagiograficznych, a nawet pogłos pierwszego utworu rosyjskiej literatury, chyba z XVII wieku, czyli 'Opowieści budującej o świątobliwej męczennicy Teodorze', którą miałam kiedyś wątpliwą przyjemność czytać na 'zaliczenie z literatury rosyjskiej'.No więc w książce wszystkiego dowiadujemy się już na początku. Że opowieść męczennicy Makryny to mistyfikacja, że prawdziwe jej losy są inne. I dalej autor opowiada dwutorowo, o mękach zakonnic unitek od Moskali i o tragicznym życiu prawdziwej bohaterki, Julki, wdowy po Wińczu, pułkowniku wojsk radzieckich. Opowieść ta, ta prawdziwa, zestawiona z pompatycznością zmyślonej, ale poparta prawdziwymi ranami na ciele kobiety, zapiera dech w piersiach czytelnika. Dosłownie. Bo życie jej nie oszczędzało. Poniżana, maltretowana, bez żadnej pomocy, w dodatku i bez pocieszenia, bo świat był taki, że że za żoną bitą przez męża nikt się nie opowiedział, że ksiądz na spowiedzi nie dość, że nie pocieszył, to jeszcze wyśmiał. Że wdowa bez grosza przy duszy skazana była na żebranie. itd.Autorowi udało się dotrzeć do istoty hipokryzji w myśleniu ówczesnym i może teraźniejszym. Okazało się bowiem, co pokazały autentyczne losy fałszywej matki Makryny Mieczysławskiej, że o ile 'biedne' cierpienie świat, ludzie, my, ośmieszymy, to takież samo cierpienie martyrologiczne ozłocimy. Że lubimy mity i symbole i cuda, że zawsze tak było, w opisanym Paryżu i Rzymie z czasów Mickiewicza i Czartoryskiego, i teraz.Lament 'głupiej Julki', jak mówi o sobie fałszywa Makryna, wywarł na mnie wielkie wrażenie. Bardzo mnie poruszył. No a poza tym jest to wspaniale napisana książka, o wielkiej wartości artystycznej. Na pewno 'komisja Nike' miała wielki dylemat co wybrać.http://literackie-zamieszanie.blogspot.com/2016/01/jacek-dehnel-matka-makryna-stylizcja-i.html
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Wiedziałam, ze autor interesuje się starymi książkami, broszurkami itd., ale takiej wspaniałej stylizacji językowej to się nie spodziewałam! Jest to przyjemność czytelnicza sama w sobie, sprawne naśladowanie i XIX-wiecznych utworów hagiograficznych, a nawet pogłos pierwszego utworu rosyjskiej literatury, chyba z XVII wieku, czyli 'Opowieści budującej o świątobliwej męczennicy Teodorze', którą miałam kiedyś wątpliwą przyjemność czytać na 'zaliczenie z literatury rosyjskiej'.