Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Monika Parda
02/11/2021
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Kolejna część górskich opowieści, ale nie tych kojących, na dobranoc, które szepcze się do ucha. Tych realnych, twardych jak kamień, o których powinno się mówić głośno - żeby ostrzec, dać do myślenia, nie lekceważyć. Słownik gór mieści w sobie wiele znaczeń. Jest tu satysfakcja, odkrywanie, przygoda i poczucie spełnienia, ale nie istniałby bez całej gamy innych słów, obawy, zagrożenia, lekkomyślności, czy nawet śmierci. Ta nieskończoność odcieni wciąż przyciąga i skrywa w sobie tajemnicę.Ten reportaż to kulisy dwóch akcji ratunkowych, o których słyszał każdy z nas. Jaskinia Wielka Śnieżna, gdzie odciętych przez wodę utknęło dwóch grotołazów i Giewont, gdzie rażonych piorunem zostało dziesiątki osób. Kulisy historii z krwi i kości, z konkretnymi twarzami po obu stronach, a nie aktorami i widzami teatralnego spektaklu. Choć wolałabym. Są też inne tatrzańskie kadry - wzniosłe szczyty pochłonęły wiele żyć, a do każdego z nich ktoś ruszył z pomocą, często wyrwany ze swojej codzienności, zwyczajnego dnia. Łzy tworzą tu wartki strumień. Nie chcą przestać płynąć. Wspomnienia wciąż świeże, jak kwiaty w wazonie, ból wciąż palący.Książka niełatwa do przełknięcia, jednak porwała mnie. Odcięła od reszty świata. O tym, że ktoś wychodzi. Ktoś nie wraca, a jeszcze ktoś wciąż czeka. Na telefon, żeby móc zasnąć. Na słowa, że wszystko jest w porządku. Na ciepły oddech obok siebie. Proste do wypowiedzenia zdania, a jednak trudne do granic emocje. Są tu tragedie ofiar i ich rodzin, ale przede wszystkim zmagania ratowników TOPR - naznaczone niekończącym się ryzykiem i balansowaniem na krawędzi. Bo ratownicy TOPR to nie nadludzie, choć heroizmu odmówić im nie można, ale czyiś małżonkowie, rodzice, dzieci. Dziękuję za Wasze oddanie. Za empatię i bohaterstwo, które dziś stają się deficytowe. Jeszcze wczoraj przy kimś zasypiali, kogoś przytulali i dzwonili, żeby usłyszeć głos. Jeszcze wczoraj - niektórzy dziś już nie. Może warto o tym pamiętać wybierając się na górskie szlaki? Może warto wtedy, gdy brawura - mylnie uznawana za odwagę, próbuje przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę?Ta książka jest dla mnie echem. Dreszczami na skórze. Mój Przyjaciel też kiedyś nie wrócił z wysokości. Człowiek - chodzące dobro. Wiem, że dołączyłeś do duszy gór. Na wieczność. A my pamiętamy, więc wciąż żyjesz.
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Kolejna część górskich opowieści, ale nie tych kojących, na dobranoc, które szepcze się do ucha. Tych realnych, twardych jak kamień, o których powinno się mówić głośno - żeby ostrzec, dać do myślenia, nie lekceważyć. Słownik gór mieści w sobie wiele znaczeń. Jest tu satysfakcja, odkrywanie, przygoda i poczucie spełnienia, ale nie istniałby bez całej gamy innych słów, obawy, zagrożenia, lekkomyślności, czy nawet śmierci. Ta nieskończoność odcieni wciąż przyciąga i skrywa w sobie tajemnicę.Ten reportaż to kulisy dwóch akcji ratunkowych, o których słyszał każdy z nas. Jaskinia Wielka Śnieżna, gdzie odciętych przez wodę utknęło dwóch grotołazów i Giewont, gdzie rażonych piorunem zostało dziesiątki osób. Kulisy historii z krwi i kości, z konkretnymi twarzami po obu stronach, a nie aktorami i widzami teatralnego spektaklu. Choć wolałabym. Są też inne tatrzańskie kadry - wzniosłe szczyty pochłonęły wiele żyć, a do każdego z nich ktoś ruszył z pomocą, często wyrwany ze swojej codzienności, zwyczajnego dnia. Łzy tworzą tu wartki strumień. Nie chcą przestać płynąć. Wspomnienia wciąż świeże, jak kwiaty w wazonie, ból wciąż palący.Książka niełatwa do przełknięcia, jednak porwała mnie. Odcięła od reszty świata. O tym, że ktoś wychodzi. Ktoś nie wraca, a jeszcze ktoś wciąż czeka. Na telefon, żeby móc zasnąć. Na słowa, że wszystko jest w porządku. Na ciepły oddech obok siebie. Proste do wypowiedzenia zdania, a jednak trudne do granic emocje. Są tu tragedie ofiar i ich rodzin, ale przede wszystkim zmagania ratowników TOPR - naznaczone niekończącym się ryzykiem i balansowaniem na krawędzi. Bo ratownicy TOPR to nie nadludzie, choć heroizmu odmówić im nie można, ale czyiś małżonkowie, rodzice, dzieci. Dziękuję za Wasze oddanie. Za empatię i bohaterstwo, które dziś stają się deficytowe. Jeszcze wczoraj przy kimś zasypiali, kogoś przytulali i dzwonili, żeby usłyszeć głos. Jeszcze wczoraj - niektórzy dziś już nie. Może warto o tym pamiętać wybierając się na górskie szlaki? Może warto wtedy, gdy brawura - mylnie uznawana za odwagę, próbuje przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę?Ta książka jest dla mnie echem. Dreszczami na skórze. Mój Przyjaciel też kiedyś nie wrócił z wysokości. Człowiek - chodzące dobro. Wiem, że dołączyłeś do duszy gór. Na wieczność. A my pamiętamy, więc wciąż żyjesz.